Korekty cen podczas negocjacji

Mimo że mieszkania używane wciąż tanieją, czasem stawki transakcyjne przewyższają ofertowe. Podbijane są ceny głównie małych lokali.

Publikacja: 17.12.2012 01:15

44-metrowy lokal przy ul. Rojnej w Łodzi został sprzedany za 165 tys. zł. Oferowany był za 163 tys.

44-metrowy lokal przy ul. Rojnej w Łodzi został sprzedany za 165 tys. zł. Oferowany był za 163 tys. zł.

Foto: Metrohouse & Partnerzy

– Klienci nie negocjują  stawek za mieszkania używane w przypadku zaledwie ok. 20 proc. transakcji – szacują pośrednicy agencji Metrohouse & Partnerzy. Podobnie było rok temu.

Bez negocjacji sprzedają się najczęściej 35–40-metrowe lokale z segmentu popularnego, choć zdarzają się wyjątki. – Nawet klienci z grubszym portfelem, kupujący lokale o wyższym standardzie, jeśli znajdą okazję lub lokal, który w 100 proc. spełnia ich oczekiwania, decydują się na transakcję bez większego targowania – zapewniają pośrednicy.

Dwóch nabywców

Według Jerzego Sobańskiego z Warszawskiego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami odsetek klientów nienegocjujących cen jest znacznie mniejszy – to ok. 4 proc. – Dzieje się tak zwykle, gdy sprzedającemu zależy na szybkiej transakcji i od samego początku ustala atrakcyjną cenę. Ale czasami nawet i wtedy kupującemu uda się uzyskać rabat, przynajmniej symboliczny, na poziomie 1–2 tys. zł – ocenia Edyta Krakowiak z Warszawskiej Giełdy Lokali i Nieruchomości.

Mieszkania kupowane bez negocjacji to najczęściej oferty niepowtarzalne, dla których nie ma alternatywy. – Gdy klient nie może znaleźć innej propozycji, wówczas cena nie gra roli – zapewnia Grzegorz Dobrowolski, pośrednik z Trójmiasta.

Jerzy Sobański dodaje, że choć oferta mieszkań z cenami nie do negocjacji nie jest zbyt duża, to jednak pula ta sukcesywnie się zwiększa, gdyż część sprzedających nie jest w stanie dalej obniżać proponowanych stawek.

Jak przekonuje Marcin Jańczuk, przedstawiciel agencji Metrohouse & Partnerzy, niekiedy dochodzi do sytuacji, w której cena transakcyjna przewyższa oferowaną. – Może się zdarzyć, że jednocześnie dwóch nabywców interesuje się tą samą ofertą. Lokum zostanie sprzedane też drożej, jeśli w trakcie jego oferowania właściciel dokona remontu, podnosząc tym samym jego standard, bądź też zostanie odnowiony cały budynek. Ponadto w zamian na szybkie zwolnienie lokalu sprzedawca również czasem może liczyć na nieco wyższą kwotę – opowiada Jańczuk.

Ceny w górę

– Odsetek umów z podbijaną ceną ofertową wynosi 1–2 proc. – wylicza Małgorzata Czerwińska, właścicielka warszawskiej agencji Trend Home.

Zdaniem Michała Michałowicza z wrocławskiej agencji Jot-Be Nieruchomości najczęściej do podbicia ceny dochodzi przy sprzedaży najtańszych i najmniejszych mieszkań. –Wówczas stawka za lokal może wzrosnąć nawet o 12 proc. Ale są to sytuacje marginalne – podkreśla Michałowicz.

Same kwoty uzyskiwane w ten sposób są niewielkie, sięgające najczęściej kilku tysięcy złotych. Np. pośrednicy biura Metrohouse & Partnerzy brali udział w sprzedaży 47-metrowego lokalu z wielkiej płyty w Poznaniu na osiedlu Bolesława Chrobrego. Cena wyjściowa lokum sięgała 200 tys. zł, a transakcyjna – 210 tys. zł. W Warszawie przy ul. Pszczyńskiej na rynek trafił czteroletni lokal o pow. ok. 61 mkw. za 459 tys. zł. Nowy właściciel zapłacił ostatecznie 467 tys. zł. Tymczasem w biurze Trend Home doszło do sprzedaży kawalerki na warszawskiej Sadybie, której cena ofertowa wynosiła 215 tys. zł. – Było to mieszkanie w dobrej lokalizacji, po kapitalnym remoncie. W tym samym czasie pojawiło się trzech kupujących i ostatecznie sprzedano je za 220 tys. zł, podczas gdy w tym rejonie trafiają się podobne lokale po 225–259 zł, i to do gruntownego remontu – opowiada Małgorzata Czerwińska.

– Ostatnio jednemu z naszych klientów nie udało się kupić upatrzonego mieszkania – jego zainteresowanie zostało wykorzystane jedynie do podbicia ceny lokum, negocjowanej od kilku miesięcy z innym klientem. W efekcie czteropokojowe M o powierzchni 106 mkw. w Wilanowie, wykończone w wysokim standardzie, wyjściowo kosztowało 950 tys. zł, a ostatecznie – ponad 1 mln (podwyżka o ok. 100 tys. zł) – opowiada Edyta Krakowiak.

Z kolei w Łodzi, jak podają pośrednicy Metrohouse & Partnerzy, 30-metrowe lokum z wielkiej płyty przy ul. Strzemińskiego oferowane wstępnie za 147 tys. zł zostało sprzedane za 150 tys. zł.

Pracownicy Jot-Be Nieruchomości brali udział w sprzedaży ok. 18-metrowej kawalerki z lat 70. na wrocławskim Starym Mieście. Ofertowa stawka wyniosła 100 tys. zł, a transakcyjna – 120 tys. zł.

– Mimo takich sytuacji rynkiem oczywiście rządzi kupujący, który czeka bez obaw, aż sprzedawca skruszeje i sam zaproponuje niższą cenę – mówi Grzegorz Dobrowolski.

Jan Zieleniewski, szef krakowskiej agencji Inter-Polmex, w ogóle nie ma do czynienia z podbiciem ceny oferowanej. – Zbyt duża liczba lokali w sprzedaży nie pozwala na jakiekolwiek licytacje. W zamian za to dochodzi nadal do znacznych  obniżek stawek transakcyjnych, o co najmniej 10 proc., a w przypadku dużych lokali – nawet i 20–30 proc. – podaje Jan Zieleniewski.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki d.kaczynska@rp.pl

Nieruchomości
Dzień prawdy dla zadłużonego dewelopera. Czy wypłacił odsetki od obligacji?
Nieruchomości
Obiekty handlowe rosną w mniejszych miastach. Debiutują u nas nowe marki
Nieruchomości
Hiszpański rynek nieruchomości kusi, ale się zmienia. Polacy poprawią rekord?
Nieruchomości
Kupujący mieszkania chcą sobie „zaklepać” najlepsze okazje
Nieruchomości
Wielki park logistyczny w Nowym Modlinie