W ciągu 12 miesięcy do sierpnia ceny mieszkań podskoczyły o 12 proc., zaś od 2000 r. wzrosły ponad dwukrotnie. Zadłużenie gospodarstw domowych osiągnęło rekordowy poziom, co zaniepokoiło Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który obawia się, że ceny wymkną się spod kontroli.

Wprawdzie rząd podjął decyzje zmierzające do ograniczenia tempa wzrostu akcji kredytowej banków, ale mnożą się apele o bardziej zdecydowane działania, by zmusił gospodarstwa domowe do spłaty zobowiązań i zmienił zasady umożliwiające właścicielom nieruchomości  odliczanie od podatku części odsetek od zaciągniętego kredytu hipotecznego.

- Stopniowo redukując odpisy od podatku części odsetek od kredytów hipotecznych i wprowadzając ogólne zasady amortyzacji politycy muszą zapewnić , że ceny domów, a przede wszystkim wzrost kredytu nie będzie szybszy od tempa wzrostu dochodów - argumentuje Roger Josefsson, główny ekonomista Danske Bank w Sztokholmie, zastrzegając jednocześnie, że nie będzie to łatwe, gdyż nie przysporzy rządzącym głosów wyborców.  Minister finansów już oświadczył, że kwestia amortyzacji kredytów hipotecznych, czyli ich spłaty, nie jest zagadnieniem pilnym i nie będzie załatwiana w przyszłym roku. We wrześniu 2014 r. odbędą się przecież wybory do szwedzkiego parlamentu.

W październiku 2010 r. rząd wprowadził ograniczenia, które w ubiegłym roku przyhamowały tempo wzrostu kredytu do 4,5 proc. i było ono najwolniejsze od 20 lat. Przez pięć lat do 2008 r. było wyższe niż 10 proc. Teraz znowu nastąpiło przyspieszenie, a w sierpniu średnia cena metra kwadratowego w centrum Sztokholmu wzrosła do 10 126 dolarów i zbliżyła się do poziomu londyńskiego (12 800 USD). Jednym z powodów jest brak nieruchomości na wynajem w dużych miastach.

- Przymusowa amortyzacja zwiększy koszty gospodarstw domowych i ograniczy im możliwości zaciągania kolejnego kredytu bankowego na zakup domu, co wpłynie też na ceny - twierdzi Alexander Ekbom, analityk Standard&Poor's.