Co zrobić z frankowiczami

Frank szwajcarski uwięził w mieszkaniach kilkaset tysięcy osób. Jak im pomóc? Czy potrzebna jest interwencja państwa?

Aktualizacja: 09.10.2013 17:53 Publikacja: 09.10.2013 17:41

Co zrobić z frankowiczami

Foto: Bloomberg

- Zamiast nakazu przewalutowania kredytów po kursie z momentu zaciągania, czy podejmowania prób długoletnich procesów w celu udowodnienia bankom spekulacyjnych zamiarów, należałoby wreszcie skłonić banki do pomocy w zmianie nieruchomości kupionej za frankowy kredyt, ale tak, aby klient nie ponosił przy tym gigantycznych strat - uważa Halina Kochalska z Open Finance. - Frank szwajcarski uwięził w mieszkaniach kilkaset tysięcy osób - dodaje.

Tylko w latach 2007-2008, w najmniej odpowiednim momencie, bo w okresie najsilniejszego umocnienia złotego wobec głównych walut, zaciągnięto 260 tys. kredytów frankowych - podaje komisja Nadzoru Finansowego. Z analiz KNF wynika, że na koniec 2012 r. Polacy spłacali około 580 tys. kredytów CHF, z czego właśnie 263,8 tys. (ponad 45 proc. ogólnej liczby kredytów CHF) o łącznej wartości 89,3 mld zł (61,7 proc.) przypadało na kredyty udzielone w latach 2007-2008. Wzrost notowań franka nie przełożył się jednak na skok rat, bo silnemu osłabieniu złotego względem CHF (obserwowanemu od października 2008 r.) towarzyszył spadek stawki LIBOR CHF do 0,0-0,2 proc., co w znacznym stopniu (lub w całości) skompensowało kredytobiorcom CHF wpływ osłabienia złotego na wysokość ich rat spłaty - zwraca uwagę KNF.

- Zupełnie inaczej ma się jednak sprawa, gdy pojawia się konieczność sprzedaży nieruchomości sfinansowanej kredytem w szwajcarskiej walucie - mówi Halina Kochalska.

Wylicza, że aby dziś sprzedać mieszkanie kupione w całości za 300 tys. zł kredytu we frankach, zaciągniętego w połowie 2008 r., trzeba by dołożyć do operacji ponad 140 tys. zł. W momencie podpisywania umowy, na koniec czerwca 2008 r., notowania franka (w jednym z aktywnie oferujących takie kredyty banków) wynosiły 2,0435 zł, dziś jest to 3,5238 zł.

- Różnica kursów przekracza 70 proc. i niesie kosztowne konsekwencje. Przed ponad pięciu laty klient na 300 tys. zł kredytu pożyczył blisko 147 tys. CHF. Dziś do spłaty pozostało mu ponad 125 tys. CHF. Saldo kredytu we frankach stopniało całkiem pokaźnie, bo o prawie 15 proc. Sęk jednak w tym, że rzadko kto ma na koncie ponad 100 tys. franków szwajcarskich, kredyt musi więc spłacić w złotych po przeliczeniu według aktualnego kursu. Jeśli kwotę ponad 125 tys. CHF przemnożymy przez obecną cenę franka przekraczającą 3,5 zł, to bank wyciągnie rękę po ponad 440 tys. zł, czyli o prawie połowę więcej niż wypłacił pięć lat wcześniej - podkreśla Halina Kochalska.

A jeśli dodatkowo spadła w tym czasie cena mieszkania, to konieczna do dołożenia kwota może być jeszcze wyższa. Efekt? Z mieszkania kupionego za franki szwajcarskie nie sposób wyprowadzić się bez ogromnych strat. Dlatego też wiele osób obsługujących zadłużenie we franku chciałoby zmienić mieszkanie, ale tak, aby po drodze uniknąć spłaty kredytu po aktualnym kursie. Dzięki temu mogliby się uwolnić z nie pasujących im już na obecnym etapie życiowym nieruchomości, a jednocześnie dalej spłacać kredyt z całkiem niezłą marżą oraz niewysoką ratą. I cierpliwie czekać, aż kurs franka zbliży się do poziomu z momentu podpisywania umowy kredytowej, kiedy będzie można go bez większych strat przewalutować na złotowy lub zwrócić w całości ze zgromadzonych oszczędności.

Zdaniem Haliny Kochalskiej, przydałoby się wypracowanie bezpiecznych  - i znajdujących akceptację Komisji Nadzoru Finansowego - standardów przeprowadzki z kredytem w CHF. Przenoszenie się z kredytem do nowej nieruchomości nie przysparzałoby strat żadnej ze stron, w przeciwieństwie do pomysłu polityków przewalutowania kredytów frankowych po kursie z dnia zaciągania. Jak wyliczyła KNF, kosztowałoby to banki między 40 a 50 mld zł i trzy z nich doprowadziłby do bankructwa, a wiele innych wpędziłby w tarapaty. Teraz jednak cały ciężar ewentualnych kosztów spoczywa na klientach.

- Banki - w swojej ocenie - nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za własne działania. Jest to dla mnie niepojęte. Kucharz, który ugotuje potrawę z nieświeżych składników, poniesie  odpowiedzialność. Mechanik, który źle naprawi auto - np. wstawi nieoryginalne, niesprawdzone części - także. Nawet, jeśli nic się nikomu nie stanie. Wystarczy udowodnić ten fakt. Tymczasem bankowcy, którzy sprzedają klientom ryzykowne kredyty czy namawiają ich do zakupu opcji walutowych, żadnej odpowiedzialności nie ponoszą. Wszystkiemu jest winny klient, bo ...widziały gały, co brały -  mówił w rozmowie z "Rz" Krzysztof Oppenheim, doradca finansowy (pełna wersja rozmowy obok).

 

Sposoby na przeprowadzkę do nowego mieszkania z kredytem we franku

- Dla bogatych - zakup nowego M za gotówkę

Jednym z prostszych sposobów, szczególnie dla zamożnych, jest zakup nowego atrakcyjniejszego lokum za oszczędności czy pieniądze pożyczone od rodziny i przeniesienie frankowego kredytu na większą, droższą nieruchomość. Wydawałoby się, że rozwiązanie jest idealne, klient dalej spłacałby stary kredyt we franku, a bank byłby zabezpieczony na droższej nieruchomości. W kolejnym kroku, wolne od hipoteki mniejsze lokum można byłoby sprzedać i odzyskać pieniądze. Część banków w ogóle nie chce o takiej opcji słyszeć, a pozostałe oczekują, że nieruchomość, na którą ma być przeniesiony kredyt, będzie warta więcej niż kredyt po przeliczeniu po aktualnym kursie franka. W opisywanym przypadku mowa jest o kwocie minimum 440 tys. zł, choć dla przypomnienia, pożyczana suma wynosiła 300 tys. zł. W sytuacji, gdy banki dają sobie radę z faktem, że obecna nieruchomość nie stanowi pełnego zabezpieczenia zadłużenia, które wzrosło w efekcie skoku kursu franka, zupełnie nie są gotowe na taki gest po przeniesieniu kredytu na nową nieruchomość i to mimo możliwości ubezpieczenia brakującego wkładu.

- Obciążenie kredytem innej nieruchomości

Niełatwo wyjąć z kieszeni kilkaset tysięcy złotych na nowe mieszkanie, dlatego, jeśli na koncie jest niewiele, można spróbować przenieść na jakiś czas kredyt np. na nieruchomość kogoś z rodziny. Następnie sprzedać dotychczasowe mieszkanie, dołożyć nieco pieniędzy i kupić kolejne. Finałem operacji byłoby ponowne przeniesienie wpisu banku na księgę wieczystą nowo zakupionej nieruchomości. Wydawałoby się, że poza męczącymi formalnościami i związanymi z tym wydatkami, nie powinno to przysparzać większych problemów, ale niestety jest inaczej.

- Sprzedaż mieszkania razem z kredytem we franku

Sprzedaż mieszkania wraz z kredytem i dokonanie cesji kredytu na nabywcę, oczywiście, jeśli ten zgodziłby się na taki scenariusz. Banki się nie godzą.

źródło: Open Finance

- Zamiast nakazu przewalutowania kredytów po kursie z momentu zaciągania, czy podejmowania prób długoletnich procesów w celu udowodnienia bankom spekulacyjnych zamiarów, należałoby wreszcie skłonić banki do pomocy w zmianie nieruchomości kupionej za frankowy kredyt, ale tak, aby klient nie ponosił przy tym gigantycznych strat - uważa Halina Kochalska z Open Finance. - Frank szwajcarski uwięził w mieszkaniach kilkaset tysięcy osób - dodaje.

Pozostało 93% artykułu
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Rok rozczarowań w dziedzinie nieruchomości i budownictwa