W 16-piętrowym bloku mieszkalnym w centrum Brooklynu na czas prac konserwatorskich wyłączono dopływ wody. Jeden z mieszkańców bloku, 58-letni informatyk, chcąc sprawdzić, czy wodę już włączono, pociągnął za rączkę toalety. Nastąpiła eksplozja.

Odłamki porcelitu poważnie zraniły mężczyznę, który na krótko stracił przytomność. Opatrzenie ran wymagało założenia 30 szwów. Poszkodowanych zostało także trzech innych lokatorów.  Przeżyty szok był tak silny, że mężczyzna spuszcza teraz wodę w toalecie posługując się linką zza zamkniętych drzwi łazienki.

Ten nieoczekiwany i groźny w skutkach wybuch w toalecie, nazwany przez jedną z agencji porcelanową bombą, zrodził podejrzenia ataku terrorystycznego. Przeprowadzono więc drobiazgowe śledztwo, by ustalić przyczyny eksplozji.

Okazało się, że konstrukcja i układ rur doprowadzających wodę, w wyniku zamykania i otwierania jej dopływu, umożliwiły wytworzenie się bąbla silnie sprężonego powietrza.

Pechowy lokator pociągając za rączkę spłuczki odpalił to niezamierzone pneumatyczne działo. Przy całym współczuciu, wszyscy odetchnęli z ulgą.