Mieszkanka spółdzielni wystąpiła do generalnego inspektora ochrony danych osobowych (GIODO) z żądaniem przeprowadzenia kontroli. Jej zdaniem władze spółdzielni dopuściły naruszenia ustawy o ochronie danych osobowych. Chodzi o druki zatytułowane „oświadczenie". Spółdzielcom rozdali je pracownicy spółdzielni z prośbą o podanie liczby osób zamieszkujących w poszczególnych lokalach oraz ich danych osobowych. Zdaniem skarżącej nikt nie poinformował jednak ani jej, ani innych spółdzielców, w jakim celu zbierane są te informacje. Ponadto pracownik spółdzielni wykorzystał jej dane osobowe do celów prywatnych, a mianowicie do przygotowania przeciwko niej pisma procesowego.
GIODO tylko częściowo przyznał jej rację. Jak ustalił, sporne formularze były potrzebne spółdzielni do ustalenia stawek opłat za mieszkanie. Zbierając zaś informacje za ich pomocą, nie do końca wypełniała ona wymogi stawiane przez ustawę o ochronie danych osobowych. Mianowicie w formularzach zabrakło informacji, że spółdzielcy mają prawo wglądu do swoich danych oraz ich ewentualnego poprawiania. Spółdzielnia powinna ponadto poinformować ich, czy przekazanie danych jest dobrowolne, czy obowiązkowe. Gdyby zaś zachodził ten drugi przypadek, musi podać podstawę prawną swojego żądania.
GIODO nakazał władzom spółdzielni, by wywiązała się z tych obowiązków w stosunku do skarżącej. W pozostałej części jej zarzuty co do formularza oddalił.
Ponadto GIODO odmówił przeprowadzenia kontroli. Jak tłumaczył, decyduje się na nią z urzędu, a nie na wniosek, w tym zaś konkretnym wypadku nie widzi potrzeby jej przeprowadzania.
Gdy chodzi natomiast o pismo procesowe, to faktycznie pracownik spółdzielni wykorzystał bezprawnie dane osobowe skarżącej do przygotowania pozwu o zaprzestanie naruszania jego dóbr osobistych. Zdaniem GIODO tym samym naruszył ustawę o ochronie danych. Nawet jeśli uczynił to tylko raz, zrobił to bezprawnie.