Strach przed kredytem hipotecznym jest większy niż dawniej

Większość osób, które spłacają kredyty ?w walutach obcych, jest z nich zadowolona. Alternatywą jest, ?i był, droższy kredyt w złotych. Frankowicze wiedzieli, co robią.

Publikacja: 24.03.2014 12:23

Strach przed kredytem hipotecznym jest większy niż dawniej

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Rz: Jak zmienił się – pana zdaniem – rynek kredytów hipotecznych w ciągu dziesięciu lat?

Robert Pepłoński:

Rynek kredytów hipotecznych przede wszystkim dojrzał. Pod koniec lat 90. dopiero się tworzył. Wtedy tylko dwa banki na rynku oferowały korzystne kredyty hipoteczne. W 2004 r. rynek zaczął się gwałtownie rozwijać. Pojawiało się coraz więcej ofert banków i pośredników kredytowych. Rosła również świadomość klientów, że hipoteka jest dobrym sposobem na zamieszkanie na swoim. Wtedy też razem z czterema wspólnikami postanowiliśmy założyć Dom Kredytowy Notus. Byliśmy jedną z pierwszych firm doradztwa finansowego ?na rynku.

Dziś jest już dużo trudniej?

Rynek jest już bardzo rozwinięty, a pośrednicy poszerzyli swoją ofertę i doradzają w wyborze wielu produktów finansowych. Z pośredników kredytowych stali się doradcami finansowymi. Dziś firmy brokerskie muszą być pewnego rodzaju supermarketami finansowymi z różnymi produktami finansowymi, również tymi uzupełniającymi do kredytów hipotecznych.

Mimo światowego kryzysu i gwałtownego załamania w branży przetrwaliśmy trudne lata i rynek w dalszym ciągu się rozwija. Oczywiście wielu porównuje wielkość rynku do najlepszych lat, czyli 2007–2008, ale tak gwałtowny rozwój nie mógł trwać wiecznie.

Czego szukał klient dziesięć lat temu na rynku hipotek, a czego szuka dziś? Czy zmieniły się kwoty, o jakie wnioskują klienci, waluta kredytu?

Dziesięć lat temu klient szukał po prostu finansowania zakupu nieruchomości i najważniejsze było dla niego, czy w ogóle kredyt dostanie.

Dziś już wszyscy wiedzą, czym jest kredyt hipoteczny i jakie koszty są z nim związane. Dlatego obecnie klienci zainteresowani kredytem mieszkaniowym, poszukują tego najlepszego, czyli z dodatkowymi, uzupełniającymi produktami.  Natomiast wraz ze wzrostem cen nieruchomości dosyć istotnie zmieniły się kwoty kredytów hipotecznych. w W 2004 r. średnia kwota kredytu wynosiła nieco ponad 100 tys. zł. W ciągu dziesięciu lat wzrosła niemal dwukrotnie. Ponadto zmieniła się struktura walutowa nowo udzielanych zobowiązań. W latach 2004–2005 rozpoczynał się boom na kredyty walutowe, który osiągnął swój szczyt w 2008 r. Po kryzysie z końca 2008 r. uzyskanie kredytu walutowego było coraz trudniejsze, a aktualnie są to produkty tylko dla wybranej grupy klientów.

A jak zmieniła się mentalność klientów zadłużających się na mieszkanie? Jest strach przed spłacaniem rat do emerytury?

Strach to nieodzowny element towarzyszący kredytobiorcom. Kiedyś paraliżował, dlatego część klientów w ogóle nie dopuszczała myśli o kredycie. Natomiast ci, którzy się nie bali, często przesadzali z zaciąganiem zobowiązań kredytowych. Obecnie obawy pozostały, ale świadomość klientów jest inna i wymusza bardziej racjonalne podejście. Kredyt hipoteczny stał się produktem dość powszednim. Jednak świadomość ryzyka z nim związanego ostudza pomysły na przesadne zadłużenie się. Jako kredytobiorcy jesteśmy mądrzejsi. Niewątpliwie wiele nauczyły nas zmiany z 2008 r. Wówczas okazało się, że nic nie jest pewne. Gwałtowne osłabienie złotego pokazało, jakie ryzyko wiąże się z kredytem.

Problem osób spłacających kredyty w walutach obcych jest wyolbrzymiany

A widzi pan strach klientów przed utratą pracy i kłopotami w regulowaniu rat?

Chyba jest większy niż kiedyś. Swego czasu nikt nie zdawał sobie sprawy, że może stracić pracę. Dziś jest to realne i świadomi jesteśmy tego zagrożenia. Jeśli wynajmujemy lokal, to też ciąży nad nami ryzyko kłopotu z regulowaniem płatności. Jeśli więc nie mamy gdzie mieszkać, to bez względu na to, czy wynajmujemy czy kredytujemy mieszkanie, narażamy się na te same zagrożenia. Świadomość na tyle się zmieniła, że obecnie klienci pozostawiają sobie dodatkowe aktywa na przetrwanie w chwilach kryzysowych. Jeśli tak nie robią, staramy się im to doradzić.

Czy zna pan kogoś, kto spłacił już 20-letni kredyt zgodnie z harmonogramem, nie przyśpieszał, nie zmieniał lokalu?

Dziesięć czy piętnaście lat temu mieszkania były mniejsze i często w gorszym standardzie, dlatego ci, którzy mogli, spłacali swoje kredyty wcześniej i nabywali inne nieruchomości. Często też nie spłacali zobowiązań do końca, tylko sprzedawali lokal w kredycie, kupowali inny, większy, oczywiście za pomocą kolejnego kredytu.

Jaka była najdziwniejsza transakcja, jakiej finansowanie pan zapamiętał?

To było jeszcze przed założeniem Domu Kredytowego Notus. W 1999 r. pomagałem w zaciągnięciu kredytu o wartości 1 mln zł, to był mój pierwszy milionowy kredyt. Z tym klientem jestem zresztą do dzisiaj w stałym kontakcie.

Pamiętam również klienta, któremu trzy razy konsolidowałem zadłużenia pod zastaw mieszkania. Za czwartym razem już się nie dało, bo zabrakło zabezpieczenia. Pamiętam wiele transakcji, ale teraz nie są już to bezpośrednio moje transakcje, tylko doradców Domu Kredytowego Notus.

A najwyższy kredyt na nieruchomość, jaki pan pamięta?

Był to kredyt dla klientki, na blisko 5 mln zł na zakup czterech różnych nieruchomości. Historia o tyle ciekawa, że zostałem polecony przez pewną agentkę nieruchomości.

Zgłosiła się do niej klientka, która miała 5 mln zł do wydania na nieruchomości. Wybrała lokale, ale agentka stwierdziła: „Po co wydawać własne środki, Pepłoński załatwi pani superkredyty". Tak też się stało. Chwilę po transakcjach pani kupiła jeszcze kilka nieruchomości, za gotówkę.

A jak zmieniło się w ostatniej dekadzie podejście banków do klientów? Zaufania jest mniej? Procedury ostrzejsze?

W bankach pracują ludzie, którzy również uczyli się na żywym organizmie. Ich świadomość rosła wraz z rozwojem rynku.

Dziś nie mamy już do czynienia z rozdawnictwem kredytów. Banki rozsądniej przyznają kredyty, bo są świadome ryzyka z nimi związanego. Zresztą wszelkie ryzyko i problemy zostały przećwiczone w praktyce podczas kryzysu z 2008 r.  Niemniej jednak podejście banków do klientów zmienia się cyklicznie. W czasach kryzysu baczniej przyglądają się ryzyku, a w okresach wzrostu i dobrej koniunktury zapominają o ryzyku i ulegają euforii.

Czy klienci nauczyli się korzystać z usług doradców finansowych czy nadal wolą sami biegać od banku do banku w poszukiwaniu najlepszej oferty?

Dziesięć lat temu było zdecydowanie trudniej. Przede wszystkim klientów trzeba było szukać, bo sami nie zgłaszali się do doradców finansowych. Nawet nie wiedzieli, że są firmy specjalizujące się w doradztwie kredytowym, które pomogą wybrać całą procedurę kredytową i przez nią przeprowadzić. Dziś klienci nauczyli się korzystać z naszych usług. Nadal biegają po bankach i porównują oferty, ale przede wszystkim po to, aby się upewnić, że przedstawione rozwiązania są dobre. Zazwyczaj do nas wracają. Mamy szeroką paletę produktów i prezentujemy ją w najdrobniejszych szczegółach. Jeśli mielibyśmy produkt tylko jednego banku, nie bylibyśmy doradcami.

Poza tym w dzisiejszych czasach nie wystarczy mieć tylko oferty kredytu hipotecznego. Niezbędne są dobre ubezpieczenia nieruchomości, na życie, emerytalne, produkty inwestycyjne.

Czy warto w ogóle brać kredyt na mieszkanie? Po co wiązać się z bankiem i jednym miejscem w dzisiejszych czasach? Dlaczego nie wynajmować lokalu przez całe życie?

Koszt wynajęcia mieszkania jest porównywalny z ratą kredytu. Należy pamiętać, że w racie zawarta jest spłata części kapitału, więc nasze zadłużenie się zmniejsza. W ten sposób zmuszamy się do oszczędzania, do budowania aktywów. Po jakimś czasie coś mamy, co możemy chociażby przekazać potomkom. Ponadto mieszkamy u siebie, jeśli coś w lokalu zmieniamy, odnawiamy, remontujemy, zostaje to dla nas.

A co poradziłby pan frankowiczom, których zadłużenie przewyższa wartość lokalu? Co robić, gdy rata im ciąży? Ma pan takich klientów?

Osobom, które mają kredyty w walutach obcych, pozostaje dzisiaj tylko spłacać je terminowo i nie dokonywać żadnych nadpłat.

Jakiekolwiek zmiany, takie jak przewalutowanie czy wcześniejsza spłata, będą się wiązać ze stratami. Pozostaje zatem czekać na umocnienie złotego i obniżenie salda zadłużenia.  Pamiętajmy, że kredyt mieszkaniowy, a w szczególności kredyt w walucie obcej, należy oceniać w perspektywie wieloletniej. Rzeczywiście od kilku lat kurs złotego jest słabszy, ale nie możemy przecież wykluczyć, że w najbliższych latach nasza waluta się umocni i frankowicze na tym zyskają. W przypadku kredytu walutowego gwałtowne zmiany nie są wskazane.

Czy potrzebne są jakieś rozwiązania systemowe dla frankowiczów czy eurowiczów? Są ofiarami banków?

Na etapie ubiegania się o kredyt każdy z klientów był informowany o ryzku, w tym o ryzyku walutowym.

Problem osób spłacających kredyty w walutach obcych jest wyolbrzymiany, gdyż te kredyty są zdecydowanie lepiej spłacane niż kredyty w złotym.

Co prawda złoty się osłabił, ale jednocześnie stopy procentowe w Szwajcarii czy strefie euro zostały obniżone. Dzięki temu spadło oprocentowanie i niekorzystne zmiany kursu walutowego zostały zniwelowane.

Myślę, że większość osób, która spłaca kredyty w walutach obcych, jest z tych kredytów zadowolona, a alternatywą jest i był wyżej oprocentowany i droższy kredyt w złotym.

—gb

CV eksperta :

Robert Pepłoński, prezes zarządu Domu Kredytowego Notus SA od 2004 r.


Założył DK Notus dziesięć lat temu wraz z Pawłem Adamiakiem, Jackiem Dziadakiem, Adamem Cwynarem i Arturem Sikorą. W 2013 r. Notus miał 6,3 proc. udziału sprzedaży w całym rynku kredytów hipotecznych. Z branżą finansowo-bankową związany jest od ponad dziesięciu lat. Karierę zawodową rozpoczął pod koniec lat 90. jako doradca kredytowy w LG Petro Bank. Pracował również jako doradca finansowy w GE Bank Mieszkaniowy. Studiował  na Politechnice Warszawskiej oraz w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.

Rz: Jak zmienił się – pana zdaniem – rynek kredytów hipotecznych w ciągu dziesięciu lat?

Robert Pepłoński:

Pozostało 99% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej