Z analiz transakcji przeprowadzonych od początku roku w dużych miastach przez pośredników Metrohouse wynika, że największe procentowo rabaty klienci negocjowali w Krakowie. Tam średnio udało się obniżyć cenę ofertową o 3,2 proc.
– Jeśli weźmiemy pod uwagę, że średnia kwota transakcji w Krakowie to 315 tys. zł, w portfelu nabywcy zostaje ponad 10 tys. zł – mówi Marcin Jańczuk, ekspert Metrohouse.
Dodaje, że podobne – jeśli idzie o obniżkę ceny – negocjacje są możliwe w Gdańsku (średni upust to 3,1 proc.) i Łodzi (3 proc.). W tych miastach nabywcom udaje się średnio zaoszczędzić – odpowiednio – 8990 zł i 5190 zł w porównaniu ze stawką wywoławczą. W Poznaniu przeciętny rabat wyniósł w tym roku 2,7 proc., we Wrocławiu – 2,3 proc., a w Warszawie – zaledwie 2,2 proc. Ale nominalnie to aż 8932 zł, bo mieszkania wciąż są tu najdroższe.
– W 5 proc. transakcji udało się utargować więcej niż 10 proc. ceny. Bez względu na miasto najwyższe obniżki dotyczyły lokali o największym metrażu – twierdzi Marcin Jańczuk. Na przykład 130-metrowe mieszkanie z 2012 r. na gdańskiej Morenie, wycenione na 754 tys. zł, sprzedano za 615 tys. zł. W Krakowie lokal o powierzchni 100 mkw. w kamienicy na Starym Mieście, ze stawką ofertową 547 tys., klient kupił za 470 tys. zł. Z kolei we Wrocławiu, dzięki negocjacjom, za mieszkanie w Osobowicach w cenie ofertowej 245 tys. zł nabywca zapłacił 217 tys. zł, a za lokal na Kuźnikach, kosztujący 330 tys. zł, kupujący dał 270 tys. zł.
Emocje i bonusy
Brokerzy nieruchomości twierdzą, że często kupujący tracą możliwość korzystnej dla nich transakcji. – Podstawowym błędem jest okazywanie emocji zarówno przy oględzinach nieruchomości, jak i na wstępnym etapie rozmów o warunkach umowy – uważa Wojciech Kubiak, dyrektor regionalny Metrohouse z Wrocławia.