Oczywiście to, czy wzrost będzie kontynuowany w kolejnym okresie, w dużej mierze zależy od koniunktury gospodarczej i od tego, ile pieniędzy zostanie w kieszeniach Polaków. Nie znaczy to, że koniunkturze nie trzeba pomagać. Nowy Sejm i nowy rząd powinny zastanowić się nad rozwiązaniami, które ułatwią Polakom nabywanie mieszkań. Deweloperzy nie oczekują specjalnych rozwiązań dla siebie, ale trzymają mocno kciuki za przepisy korzystne dla kupujących lokale mieszkalne.
W Polsce praktycznie nie istnieje rynek długookresowego wynajmu mieszkań. Osoba, która nie chce lub nie może kupić mieszkania, a chciałaby np. dożywotnio wynająć lokum, raczej nie znajdzie stosownej oferty. Zupełnie inaczej jest w wielu europejskich krajach, np. we Francji, Niemczech czy Austrii. Polacy traktują własne M jako najlepszą lokatę kapitału i często jako najważniejszą rzecz, którą będą mogli przekazać w spadku potomkom. Poza tym po dekadach PRL jesteśmy niezmiernie przywiązani do własności i umiemy ją doceniać.
Jeżeli ktoś nie chce tułać się po wynajmowanych mieszkaniach i być zdanym na łaskę wynajmującego, musi zainwestować we własny lokal. I tu zaczynają się problemy. Wielu potencjalnych nabywców staje przed koniecznością rozwiązania trudnego zadania: jak znaleźć mieszkanie dostosowane do ich potrzeb, za dostępną cenę, położone w takiej okolicy, by dojazd do pracy nie zajmował dwóch-trzech godzin?
Inwestycje komunikacyjne w pobliżu wielkich miast spowodowały, że miejscowości leżące w aglomeracjach zyskały na atrakcyjności. Dzisiaj wyprawa z Brwinowa do centrum Warszawy to kwestia dwóch-trzech kwadransów. A ceny mieszkań – zupełnie inne, niż w stołecznych osiedlach. Zainteresowanie nowymi mieszkaniami w takiej lokalizacji jest bardzo duże, co widzimy na przykładzie inwestycji Włodarzewskiej. Mogłoby być jeszcze większe, gdyby decydenci przywrócili sprawdzone przez lata rozwiązania.
Pod hasłem szukania środków w budżecie wprowadzane są zmiany uderzające w grupę, która jest filarem dobrobytu społecznego, czyli w klasę średnią. Taką szkodliwą i moim zdaniem nieprzemyślaną zmianą było uczynienie z ulgi remontowo-budowlanej przywileju dla nielicznych, jak również likwidacja zwrotu VAT za materiały budowlane.