Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) oddalił skargę kasacyjną dotyczącą nakazu rozbiórki. Chodziło o placyk zabaw, a spór zaczął się, gdy w 2019 r. nadzór budowlany nakazał jego rozbiórkę. Ta decyzja została jednak skutecznie zakwestionowana.
Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Krakowie uchylił decyzje nadzoru wydane w obu instancjach. Doszedł bowiem do przekonania, że sporny plac zabaw nie jest budowlą, lecz obiektem małej architektury i nie wymaga pozwolenia. Takie jest wymagane, ale wyłącznie w przypadku, gdy plac zabaw jest realizowany w ramach projektowania zespołu budynków wielorodzinnych objętych jednym pozwoleniem na budowę.
To nie spodobało się jednemu z uczestników postępowania. W skardze kasacyjnej przekonywał, że konstrukcja, na którą składa się wydzielone stalowym, ażurowym ogrodzeniem podłoże z kruszywa, piasku i betonu z przymocowanymi urządzeniami rekreacji dziecięcej to budowla. W konsekwencji wymaga pozwolenia bez względu na to, czy jest wznoszona w miejscach publicznych czy też nie.
Skarżący zarzucał ponadto, że WSA błędnie interpretuje przepisy wykonawcze dotyczące warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. Jego zdaniem sąd zawęził stosowanie określonych w nich norm odległościowych dotyczących placów zabaw jedynie do tych usytuowanych w zespołach budynków wielorodzinnych objętych jednym pozwoleniem na budowę. Tymczasem w ocenie skarżącego te wymogi mają zastosowanie także przy innego rodzaju budynkach.
Ta argumentacja nie przekonała NSA. Tak samo jak sąd pierwszej instancji uznał, że niewielkie urządzenia, jak: zestaw zabawowy z huśtawkami i zjeżdżalnią oraz zestaw zabawowy „Junior do lat 3” są obiektami małej architektury. A luźno ułożone drobne zabawki – bujak, piaskownice, stoliki, samochody – i mała plastikowa zjeżdżalnia w ogóle nie powinny być objęte postępowaniem jako niepodlegające przepisom prawa budowlanego.