Niskie koszty kredytów, atrakcyjne stopy zwrotu w porównaniu z Europą Zachodnią, przy dojrzałym i bezpiecznym rynku, oraz rozwijająca się gospodarka przyciągały inwestorów do Polski. Ogromne znaczenie ma także stały rozwój infrastruktury, wpływ nowych technologii i rozwój e-commerce oraz centrów usług dla biznesu – wymienia Anna Kicińska, lider Grupy Doradztwa Nieruchomości w EY.
Podkreśla, że wszystko to wpłynęło na rekordową wartość transakcji w 2015 r., która przekroczyła 4 mld euro. Dzięki temu Polska utrzymała pozycję lidera Europy Środkowej. W Czechach inwestorzy zostawili bowiem w minionym roku 2,7 mld euro, w Rumunii – 0,7 mld euro, na Węgrzech – 0,8 mld euro, a na Słowacji – 0,4 mld euro.
Eksperci z EY zwracają jednak uwagę na rosnące zainteresowanie inwestorów Węgrami i tzw. krajami adriatyckimi (np. Słowenią i Chorwacją). Szczególnie ostra walka będzie się toczyć o inwestorów z sektora usług dla biznesu, który jest uznawany za siłę napędową rynków biurowych w miastach regionalnych.
Przypomnijmy: w 2015 r. w Polsce wynajętych zostało 1,5 mln mkw. powierzchni biurowej. Do użytku oddano 643 tys. mkw. Dziś w budowie jest kolejny milion mkw. biur. W 2016 r. najwięcej projektów będzie realizowanych w Warszawie, Krakowie, Trójmieście i Wrocławiu. Czy będą na nie chętni? – Popyt na nowe biura generują zarówno polscy, jak i zagraniczni przedsiębiorcy, centra usług dla biznesu, a także firmy z sektora publicznego – mówi Anna Kicińska. Zastrzega jednak, że duża podaż biur może wpłynąć na obniżkę czynszów, zwłaszcza w centralnych lokalizacjach. Już dziś w Warszawie – choć stawki wywoławcze w najlepszych miejscach wynoszą 22 euro za mkw. miesięcznie – to stawki efektywne, po zniżkach, są o 25 proc. niższe.
– Presja na właścicieli budynków biurowych jest coraz większa. Widziałam umowę, w której przy długoterminowym najmie duży klient dostał 12 miesięcy bez czynszu jako bonus. Deweloperzy, aby przyciągnąć najemców, urządzają im też siedziby pod klucz lub finansują wyposażenie – opowiada ekspertka EY.