Dark stores non gratae, czyli nisza na cenzurowanym

Ni to sklepy, ni magazyny. Część europejskich stolic stara się zablokować trend, który miał swoje pięć minut w wyniku pandemii. Czy nisza przetrwa?

Publikacja: 23.02.2023 21:32

Pandemia i lockdowny napędziły popyt na szybkie dostawy zakupów podstawowych artykułów w miastach

Pandemia i lockdowny napędziły popyt na szybkie dostawy zakupów podstawowych artykułów w miastach

Foto: shutterstock

Barcelona zakazała działalności tzw. dark stores. „Ciemne sklepy” to mikrocentra dystrybucyjne, jakie po lockdownie powyrastały w dużych aglomeracjach, także w Polsce. Trend ten eksperci ochrzcili mianem q-commerce (od ang. quick – szybko). W dobie lockdownów zwiększyła się rola zakupów przez internet oraz oczekiwanie, że artykuły pierwszej potrzeby, głównie spożywcze, dotrą praktycznie natychmiast. Na rynku pojawiły się wyspecjalizowane podmioty. Z trendem eksperymentowały też tradycyjne sieci handlowe, w Polsce m.in. Biedronka czy Żabka.

Jednak nie wszystkim nowy format się podoba. Władze Barcelony motywują swoją decyzję zagrożeniem dla tradycyjnego lokalnego handlu, który ma także aspekt integrujący okolicznych mieszkańców. Innym problemem jest to, że dark stores zajmują miejsca klasycznych sklepów – w ten sposób lokale z pozaklejanymi witrynami stają się niedostępne dla przechodniów i zakłócają estetykę przestrzeni miejskiej. Do tego krążący co chwilę z przesyłkami kurierzy potrafią być utrapieniem i zagrażać bezpieczeństwu.

Damian Kołata, szef działu magazynowego w Polsce i szef działu e-commerce na Europę Środkowo-Wschodnią w Cushman & Wakefield, referuje, że dark store to koncepcja zlokalizowanego w mieszkalnej części miasta małego magazynu o powierzchni 200–250 mkw., w którym składowane jest ok. 1500 SKU (czyli towarów) i który jest powiązana z transakcjami w ramach q-commerce.

– Tego typu inwestycje spotyka się w coraz większej liczbie dużych miast, w których popyt na szybkie dostawy jest największy. W zeszłym roku zarówno w Amsterdamie, jak i Rotterdamie zakazano jednak otwierania nowych placówek tego typu przez okres kolejnych 12 miesięcy. W tym czasie lokalne władze obiecały się zastanowić, jak powinny wyglądać docelowe regulacje. Dalej idącą regulację planuje Barcelona, a dodatkowo coraz częściej o podobnych przymiarkach mówi się także w kilku miastach niemieckich. We wszystkich przypadkach elementem, na który skarżą się mieszkańcy i lokalne władze, są: generowany hałas, częste dostawy, a także liczne rowery i skutery w miejscach do tego nieprzeznaczonych – wyjaśnia Damian Kołata.

Zaznacza, że q-commerce przeżywał swój renesans w czasie pandemii i chwilę po niej, ale obecnie częściej słyszymy o wycofywania się kolejnych graczy z wielu krajów, w tym z Polski – w ostatnich miesiącach to chociażby JOKR czy Swyft.

– Uważam, że finalnie na rynku pozostanie miejsce dla dwóch największych graczy, którzy podzielą go między sobą. Jednym z nich będzie zapewne Lisek, który ogłosił niedawno, że dostarczył na przestrzeni ostatniego roku aż milion zamówień, a wcześniej zakomunikował, że tylko w pierwszym kwartale zeszłego roku wygenerował trzykrotnie większy obrót niż w całym 2021 r. – mówi ekspert. – Przykład Liska, a także ofert chociażby Żabki Jush i Delio, pokazuje, że w Polsce istnieje miejsce na ultraszybką dostawę, choć będzie ona ograniczona do największych miast. Z czasem powinna być też wzbogacona nie tylko o artykuły spożywcze, ale też buty i modę, oczywiście z odpowiednią modyfikacją czasu dostaw. Dobrym przykładem są tu chociażby dostawy SDD (ang. same day delivery, dostawa tego samego dnia – red.) odzieży pod markami Vistula i Bytom na terenie Warszawy i Łodzi, które są teraz realizowane przez PickPack, czy też realizacja zamówień na produkty ze sklepów stacjonarnych eobuwie w ciągu trzech godzin przez Xpress Delivery – podsumowuje Damian Kołata.

- W Warszawie również pojawiły się już głosy krytyki wobec dark stores, jednak nie wywołały one konkretnych działań ze strony władz miasta. Czy zmieni się to w przyszłości? Nie wiadomo – mówi Krzysztof Wyrzykowski, senior associate w dziale powierzchni handlowych w Colliers. - Warto zauważyć, że Barcelona czy Amsterdam są miastami turystycznymi, z historyczną architekturą i tłumami osób zwiedzających i korzystających z usług sklepów stacjonarnych. Warszawa, mimo dużego napływu turystów, jest miastem o charakterze biznesowym. Mieszkańcy stolicy, często prowadzący życie w biegu, chętnie korzystają z usług dark stores. Szeroki wybór usługodawców, a tym samym duża konkurencja między nimi nie generuje spadku popytu na tego typu świadczenia, dlatego w najbliższym czasie nie przewiduje się zmian czy zahamowań w tym sektorze handlu. Aby ten segment rynku został unormowany przede wszystkim pod względem wyglądu estetycznego, potrzebne są regulacje określające funkcjonowanie dark stores, np. w krajobrazie miast. Jednak rynek w Polsce wciąż jest w początkowej fazie rozwoju i jest zbyt wcześnie, aby ocenić, jakie konkretne rozwiązania przyniesie przyszłość - podsumowuje.

Barcelona zakazała działalności tzw. dark stores. „Ciemne sklepy” to mikrocentra dystrybucyjne, jakie po lockdownie powyrastały w dużych aglomeracjach, także w Polsce. Trend ten eksperci ochrzcili mianem q-commerce (od ang. quick – szybko). W dobie lockdownów zwiększyła się rola zakupów przez internet oraz oczekiwanie, że artykuły pierwszej potrzeby, głównie spożywcze, dotrą praktycznie natychmiast. Na rynku pojawiły się wyspecjalizowane podmioty. Z trendem eksperymentowały też tradycyjne sieci handlowe, w Polsce m.in. Biedronka czy Żabka.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Kto i kiedy wejdzie do dark store’u
Nieruchomości komercyjne
Szybkość, bliskość, wygoda – tym będzie żyć rynek handlowy
Handel
Branża błyskawicznych dostaw zakupów wystrzeliła. Prognozy są mniej obiecujące
Handel
Branżę q-commerce czekają zmiany
Handel
Ekspresowe zakupy wygrywa aplikacja Lisek