Rz: W środę Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok w sprawie reprywatyzacji gruntów warszawskich. Jak go pan ocenia?
Jarosław Jóźwiak: Profesor Andrzej Rzepliński, prezes TK, powiedział po ogłoszeniu wyroku, że kończy on w sposób symboliczny okres drugiej wojny światowej oraz odbudowy Warszawy. W pełni się z nim zgadzam.
To wielkie słowa. Dlaczego padły akurat przy tym orzeczeniu?
Wyrok całkowicie zmienia podejście do problemu reprywatyzacji. TK przesądził, że nowelizacja ustawy o gospodarce nieruchomościami, tzw. mała ustawa reprywatyzacyjna, nie narusza konstytucji. Do tej pory sądy dawały prymat interesowi prywatnemu i bardzo często nakazywały zwrot nieruchomości. Interes publiczny był traktowany po macoszemu. Z orzecznictwa sądowego wręcz wynikało, że jedynymi celami publicznym, dla których należy odmówić zwrotu nieruchomości, jest droga lub cmentarz. Ale i tego nie przestrzegały wszystkie składy sędziowskie wojewódzkiego sądu administracyjnego. Przykładami absurdalnych wyroków mogę sypać jak z rękawa. Sąd nakazał np. wydać dawnemu właścicielowi część ul. Puławskiej. Zgodnie bowiem z miejscowym planem w ciągu kilkunastu lat ma być ona przebudowana. W planie jest więc inny przebieg tej ulicy niż obecnie. To wystarczyło, by sąd nakazał zwrot kawałka asfaltu, po którym dziś jeżdżą samochody.
Trybunał Konstytucyjny patrzy na reprywatyzację zupełnie inaczej. Sędzia sprawozdawca jasno powiedziała, że od wydania dekretu Bieruta minęło już 70 lat i nie można w nieskończoność realizować związanych z nim roszczeń. Trybunał wielokrotnie zwracał uwagę, że bardzo ważne jest dobro mieszkańców Warszawy oraz rozwój stolicy. Zwrócił też uwagę na brak ustawy reprywatyzacyjnej. Według niego wypłata pełnego odszkodowania nie jest możliwa. Dawni właściciele powinni otrzymać tyle, na ile stać państwo i stolicę.