olgierd roman dziekoński
Jesteśmy dumni z naszych krajobrazów. Uczestniczymy w konkursach na ich promocję, umieszczamy w mediach społecznościowych zdjęcia ulubionych miejsc Polski, nawet gdy są już trochę zanieczyszczone reklamami. Ale również lekceważymy krajobraz w praktyce. Zauważył to 13 lat temu Roger Scruton w swoim eseju „Estetyczne skażenie", mówiąc o wizualnym skażeniu polskiego krajobrazu i sygnalizując swoisty zanik patriotyzmu wobec krajobrazu. A przecież deklarujemy w badaniach opinii (CBOS z 2014 r.), że nasze otoczenie jest dla nas ważne. Tak uważa 91,3 proc. Najlepiej oceniamy krajobraz, który jest dalej od naszego miejsca zamieszkania, bo krajobraz Polski jest oceniany na 5,21 w skali 1 do 7, regionu 4,74, a otoczenie naszego domu już tylko 4,35. Ale 76,1 proc. z nas uważa, że obiekty wyróżniające się w krajobrazie, jak maszty telefonii, farmy wiatrowe, silosy czy sieci energetyczne, powinny być zakazane. Bo krajobraz to sztuka umiaru, czyli obyczaju budowania. Jak u Kitowicza w jego traktacie o budowaniu według obyczaju polskiego czy „Śnie ziemianina" Glogera, gdzie na początku XX wieku kształtowanie otoczenia, jego architektury, było przejawem patriotyzmu. Czyżby obecnie patriotyzm dnia codziennego uległ egoizmowi indywidualizmu? Bo 41,1 proc. z nas uznaje, że skoro jesteśmy właścicielami nieruchomości, to mamy prawo na niej budować, co chcemy, bez względu na otoczenie (to więcej o 5 proc. niż 10 lat temu). A więc czy mamy zrozumienie dla kultury krajobrazu, dla dodawania z umiarem do tego, co już jest, nowych wartości? Kto ma odpowiadać za realizowanie naszych potrzeb ładu, jak nas do niego skłaniać? Dla 36,5 proc. z nas to samorząd lokalny powinien odpowiadać za system ochrony cennych krajobrazów, jak starówki czy parki krajobrazowe, samorząd regionu dla 33,3 proc., rząd dla 16,8 proc., a Unia Europejska tylko dla 4,9 proc. 61,3 proc. z nas uważa też, że potrzebne są przepisy dla regulowania wyglądu estetycznego, przeciw jest 22 proc., waha się 16,6 proc. Jak więc działać, gdy uznajemy potrzebę ochrony krajobrazu poza naszą gminą, w szerszej skali, w wymiarze regionu, a jednocześnie cenimy indywidualizm. Może trzeba więcej programów edukacji krajobrazu w szkole, może samorząd ma niedostateczne możliwości prawnego oddziaływania? Jest już ustawa krajobrazowa, można sporządzać audyty krajobrazowe, czyli budować plan ochrony krajobrazu, ale jeszcze brakuje rozporządzenia Rady Ministrów, jak to robić. Od dwóch lat czekamy. Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju traktuje to jako projekt strategiczny, a tymczasem krajobraz się zachwaszcza przypadkowymi budynkami, reklamami czy sadzonymi w słusznym celu drzewami, ale niekoniecznie w tych miejscach i właśnie takimi jak trzeba. Taki brak kultury krajobrazu dziwny o tyle, że przecież nasza literatura, Mickiewicz, Orzeszkowa lub Reymont, kanon lektur szkolnych, to apologia krajobrazu polskiego jako składnika kultury narodowej. Dlaczego więc mamy taką niezdolność w praktyce do jego ochrony? Czy dlatego, że brak przepisów prawa po stronie samorządu województwa nie pozwala na władcze oddziaływanie? A może to brak prezentowania dobrych praktyk architektów krajobrazu dla promowania najlepszych rozwiązań, a może brak zaufania wobec przyszłości? Żyjemy dniem dzisiejszym, a fakt pozostawienia po sobie spuścizny bezładu będzie już po naszej tu obecności. Więc najważniejsza jest potrzeba świadomego działania, tak jak w województwie kujawsko-pomorskim, które w swoim projekcie ładu przestrzennego województwa prowadzonego już od roku 2013 potrafiło zapisać, jak jest dzisiaj i jak powinien wyglądać krajobraz, czego brakuje. Bo najważniejsze jest wzajemne edukowanie poprzez pokazywanie dobrych przykładów, przestrzeganie obrazem złych doświadczeń, promocją regionalnej architektury, która kształtuje poczucie naszej dumy z regionu, gminy, z miejsca, w którym żyjemy. Bądźmy patriotami krajobrazu w regionie, bo to coś więcej niż tylko my tutaj, dzisiaj.