Mieszkaniowy boom, trwający już od kilku lat, to efekt wzmożonej aktywności zarówno deweloperów, jak i inwestorów indywidualnych stawiających domy. Jak wynika z badań analityków rynku nieruchomości PKO BP, spółki budujące mieszkania były szczególnie skoncentrowane na inwestycjach w drugim kręgu powiatów otaczających największe miasta.

W aglomeracjach deweloperom działać jest coraz trudniej, poza długotrwałymi procedurami administracyjnymi wyzwaniem jest ograniczona dostępność gruntów i ich wysokie ceny. Analitycy podkreślają, że w czasie ostatniego boomu mieszkaniowego cena ziemi w relacji do metra kwadratowego możliwej do wybudowania powierzchni mieszkalnej rosła nawet dwukrotnie szybciej niż cena metra kwadratowego mieszkania.

Do uruchamiania projektów deweloperskich w powiatach „grodzkich", a nawet „ziemskich" przyczynia się również poprawa infrastruktury komunikacyjnej. Pandemia wzmocniła również trend poszukiwania mieszkania w regionach o walorach przyrodniczych czy atrakcyjnych turystycznie.

Z analiz PKO BP wynika, że biorąc pod uwagę zmiany, jakie nastąpiły od 2014 r., a więc odkąd mieszkaniówka wchodziła powoli w fazę ożywienia po recesji po kryzysie z 2008 r., deweloperzy mocno rozwinęli działalność w południowo-wschodniej Polsce, w tych województwach, gdzie szczególnie wysoka była wcześniej aktywność inwestorów indywidualnych. Z kolei Kowalscy w tym czasie najbardziej uaktywnili się, jeśli chodzi o budowę domów, w rejonach Polski o niższej gęstości zaludnienia: w województwach warmińsko-mazurskim, zachodniopomorskim, lubuskim i północnej części województwa wielkopolskiego.

Według prognoz analityków PKO BP w długim okresie demografia będzie sprzyjać przedsiębiorstwom deweloperskim, a trend silnego wzrostu budownictwa indywidualnego jest przejściowy. Obecnie najwięcej entuzjastów stawiania własnego domu jest wśród osób w wieku 30–39 lat (30 proc.), a najmniej w grupie 60+ (12 proc.). Tymczasem prognozy demograficzne mówią o tym, że liczebność tej pierwszej grupy mocno się skurczy w perspektywie do 2035 r., a tej drugiej będzie systematycznie rosnąć.

– Pandemia istotnie wpłynęła na procesy demograficzne. Relatywnie duża skala pracy zdalnej przyczynia się prawdopodobnie do spowolnienia procesów migracyjnych, w tym migracji wewnętrznej – wskazuje Wojciech Matysiak, szef działu analiz nieruchomości w PKO BP.

– W świetle dynamicznie zmieniającego się ostatnio otoczenia, tj. postępujących zmian klimatycznych i degradacji środowiska, dostępności infrastruktury sieciowej oraz rozwoju technologicznego, można oczekiwać wzmocnienia tendencji migracyjnych ludności do strefy podmiejskiej dużych aglomeracji, czy też do mniejszych ośrodków, przynajmniej w okresie kilku najbliższych lat. Dodatkowo sprzyja temu poprawa infrastruktury drogowej i kolejowej, a także coraz powszechniejsze możliwości pracy zdalnej, która po doświadczeniach z czasu epidemii jest coraz częściej akceptowana przez pracodawców – podsumowuje ekspert.