Chcą mieć „Rodzinę...” tylko dla siebie

Deweloperzy przyznają, że rynek wtórny stanowi dziś konkurencję dla pierwotnego w wyścigu o wsparcie w ramach „Rodziny na swoim”

Aktualizacja: 21.12.2009 08:19 Publikacja: 21.12.2009 03:32

Chcą mieć „Rodzinę...” tylko dla siebie

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński kkam Kuba Kamiński Kuba Kamiński

– Im większą szansę będą mieli deweloperzy na sprzedaż wybudowanych już mieszkań, tym szybciej zaczną budowę kolejnych – mówi Jarosław Jaczewski z warszawskiej firmy PIB Ebejot. – Skierowanie budżetowych dopłat na rynek pierwotny przyczyni się więc nie tylko do ożywienia w budownictwie. Pamiętajmy też, że limit ceny za mkw. mieszkania obowiązujący przy kredytach z dopłatą ustalany jest na podstawie danych GUS, a nie przez deweloperów. Firma, chcąc sprzedawać mieszkania w ramach programu „Rodzina na swoim”, musi się więc do tego limitu dostosować, co także sprzyja stabilizacji cen – twierdzi Jaczewski.

W budowanym przez jego spółkę warszawskim osiedlu Skorosze X w programie „Rodzina na swoim” mieści się 80 proc. lokali.

Także według Mariusza Sawoniewskiego, prezesa spółki Unidevelopment, rynek wtórny staje się bardzo poważną konkurencją dla rynku pierwotnego. – Deweloperzy mają w ofercie coraz więcej gotowych lokali, a pośrednicy – coraz więcej lokali stosunkowo młodych: rocznych, dwu- i trzyletnich. Faktycznie mamy do czynienia z rywalizacją o tego samego klienta – ocenia.

[srodtytul]Woleli bez dopłat[/srodtytul]

Nie wszędzie jednak klienci chętnie korzystają z budżetowego wsparcia. Jak mówi Monika Śleziońska, dyrektor ds. marketingu i sprzedaży w MK Inwestycje, ta firma oferowała kilka lokali na katowickim osiedlu Zagajnik, które były objęte programem „Rodzina na swoim”.

– Informowaliśmy o nich w licznych ogłoszeniach prasowych i na targach, ale nie było żadnego zainteresowania. Mieszkania te zostały sprzedane bez dofinansowania – podkreśla Śleziońska.

Mieszkania z dopłatami wciąż oferuje spółka Unidevelopment. Jak szacuje Mariusz Sawoniewski, prezes tej spółki, miesięcznie w ramach programu „Rodzina na swoim” firma sprzedaje około dziesięciu mieszkań.

W ofercie tej firmy lokale, do których zakupu dorzuci się państwo, znajdziemy na powstającym etapami osiedlu Santorini na warszawskiej Pradze-Południe. Jak mówi Mariusz Sawoniewski, firma w jednym etapie sprzedała już 90 proc. mieszkań, w tym wszystkie 122 objęte programem „Rodzina na swoim”. 157 lokali z dopłatami (na 187 wszystkich) powstanie w kolejnych etapach.

Według prezesa Sawoniewskiego skierowanie dopłat do kredytów tylko na rynek wtórny pozytywnie wpłynęłoby na sprzedaż nowych mieszkań. – A to przełożyłoby się na większą skłonność firm deweloperskich do rozpoczynania nowych projektów – ocenia Sawoniewski.

[srodtytul]W walucie bez wsparcia[/srodtytul]

Na dopłaty można też liczyć, kupując mieszkania w firmie Volumetric MK Polska. Ten deweloper oferuje gotowe lokale na warszawskich osiedlach Dom na Górce na Bemowie (ceny zaczynają się tu od 5,9 tys. zł za mkw.) i osiedlu Sokratesa na Bielanach (od 7,2 tys. zł za mkw.). Jak mówi Beata Kufel, dyrektor ds. sprzedaży w Volumetric MK Polska, to że mieszkania mieszczą się w limitach dopłat, nie oznacza jednak, że klienci zawsze z nich korzystają.

Część z nich zadłuża się bowiem w obcej walucie, część kupuje kolejny lokal, więc nie ma szans na budżetowe wsparcie. – Każda pomoc rządowa poprawia jednak sytuację na rynku nieruchomości. Często jest to bodziec do rozpoczęcia przez młodych ludzi poszukiwania swojego pierwszego mieszkania – uważa Beata Kufel.

Radosław Bieliński, specjalista ds. marketingu w Dom Development, podaje, że jego firma ma dziś prawie 520 mieszkań, które mieszczą się w limicie dopłat. Jest to ok. 50 proc. całej oferty. Z dopłatami można kupić np. lokale na warszawskich osiedlach Róża Wiatrów (od 6,6 tys. zł za mkw.) czy Saska Kępa (od 6,9 tys. zł za mkw.).

– Od stycznia do końca września 2009 r. sprzedaliśmy około 100 mieszkań w tym programie – podaje Radosław Bieliński. Według niego skierowanie państwowych pieniędzy tylko na rynek pierwotny poprawi na nim sytuację. Kupujący w większym stopniu skupią się bowiem na szukaniu mieszkań u deweloperów.

Irena Kolondra, dyrektor działu sprzedaży w firmie Atal, uważa, że pomoc państwa zawsze jest na rękę klientom. – Wszędzie tam, gdzie takie programy wprowadzono, przyniosły one pozytywne skutki – wyjaśnia Irena Kolondra.

Atal miesięcznie w ramach „Rodziny na swoim” sprzedaje od 15 do ok. 25 proc. lokali, w zależności od osiedla. Mieszkania znajdują się w Katowicach, Łodzi i Wrocławiu.

– Im większą szansę będą mieli deweloperzy na sprzedaż wybudowanych już mieszkań, tym szybciej zaczną budowę kolejnych – mówi Jarosław Jaczewski z warszawskiej firmy PIB Ebejot. – Skierowanie budżetowych dopłat na rynek pierwotny przyczyni się więc nie tylko do ożywienia w budownictwie. Pamiętajmy też, że limit ceny za mkw. mieszkania obowiązujący przy kredytach z dopłatą ustalany jest na podstawie danych GUS, a nie przez deweloperów. Firma, chcąc sprzedawać mieszkania w ramach programu „Rodzina na swoim”, musi się więc do tego limitu dostosować, co także sprzyja stabilizacji cen – twierdzi Jaczewski.

Pozostało 86% artykułu
Nieruchomości
Biurowiec The Form otwarty na najemców
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Develia sprzedała grunt przy Kolejowej we Wrocławiu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli