Decyzja o wypowiedzeniu umowy kredytowej i podjęciu czynności egzekucyjnych przy kredytach hipotecznych jest ostatecznością – twierdzą banki. Zanim przekażą sprawę do sądu, zwykle wysyłają do kredytobiorcy kilka monitów, a czasem nawet przedstawiciela banku, by sprawdził, co się dzieje. Takie oczekiwanie na wyjaśnienia klienta trwa średnio około pół roku od niezapłacenia pierwszej raty.
[srodtytul]Jak to robią banki[/srodtytul]
Na przykład w Banku BPH osoba, która zalega ze spłatą czterech rat, powinna liczyć się z wypowiedzeniem umowy kredytowej. Bank jednak wysyła do niej jeszcze trzy wezwania do zapłaty. Gdy kredytobiorca nadal nie płaci, a jego zaległości obejmują sześć rat, bank wystawia bankowy tytuł egzekucyjny i kieruje sprawę do sądu.
W Banku Pocztowym po trzech kolejno niezapłaconych ratach kredytowych oraz przy bezskutecznych działaniach prewindykacyjnych przez 90 dni (brak odzewu dłużnika na listy, telefony, SMS) sprawa zostaje przekazana do windykacji.
W ING Banku kredytobiorca już po dziesięciu dniach od wystąpienia zaległości w spłacie raty jest monitowany telefonicznie lub dostaje upomnienie pisemne. W praktyce wypowiedzenie umowy następuje w przypadku braku spłaty trzech kolejnych rat kredytu.