Nie oznacza to, że szef tego resortu nie lubi kiełbasy. Absolutnie nie. Ostatecznie to jego prywatna sprawa, czy lubi kiełbasę, czy jest wegetarianinem. Nie chodzi też o to, że jej woń, tudzież innego mięsiwa, może poważnie drażnić nosy sąsiadów nieprzepadających za tego typu zapachami. Minister chce w ten sposób zadbać o nasze bezpieczeństwo.
Dlatego w projekcie swojego rozporządzenia w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów wyraźnie zakazuje używania urządzeń do pieczenia (grilli, rożna) z otwartym paleniskiem na balkonach, loggiach, tarasach i dachach budynków mieszkalnych wielorodzinnych. W blokach grillowania więc nie będzie. Nie ma przy tym znaczenia, czy grill jest dymowy czy elektryczny.
I tu powstaje pytanie, a co będzie się działo z tymi, którzy naruszą ten zakaz? W końcu pan Kowalski z panią Wiśniewską nie muszą wiedzieć, że grillowanie na balkonie jest niezgodne z prawem, albo też mogą świadomie łamać zakaz; ostatecznie to, co zakazane, lepiej smakuje i wieczorową letnią porą rozpalą jednak tego grilla.
Wtedy sąsiad będzie miał prawo go zdyscyplinować i zadzwonić do straży miejskiej, a nawet do straży pożarnej z informacją o takim zdarzeniu. Strażnik, gdy przyjdzie, poza upomnieniem będzie mógł ukarać właściciela tarasu lub balkonu mandatem. Nieznajomość prawa szkodzi