I ten rok w budowlance nie będzie należał do łatwych. Jak twierdzi Stanisław Momot, właściciel firmy remontowo-budowlanej Stach-Rem, nadal brakuje rąk do pracy. Na rynku jest zbyt mała liczba wykwalifikowanych pracowników, co wpływa na wydłużony okres realizacji poszczególnych etapów budowy. Robotnicy stawiają bowiem warunki finansowe. Znaczący wzrost wynagrodzeń ma zasadniczy wpływ na podniesienie kosztów budowy czy remontu domu i mieszkania. Niedobór wykonawców odczują wszyscy inwestorzy, zarówno indywidualni, jak i firmy budowlano-remontowe. Większość firm deweloperskich przyznaje się do minimum półrocznego spóźnienia inwestycji. A wykonawcy indywidualnie przesuwają termin rozpoczęcia budowy.

W styczniu wzrosły ceny niektórych materiałów ściennych. Na przykład za cegłę, która jeszcze w październiku ubiegłego roku kosztowała około 2 zł, teraz trzeba zapłacić 2,5 – 3 zł. Wiąże się to z trwającym niemal bez przerwy sezonem budowlanym. Analitycy przewidują, że sytuacja na rynku się unormuje, a zawirowania cenowe nie będą tak duże jak w ubiegłym roku. Dziś nie brakuje żadnych materiałów budowlanych, ale niewykluczone, że może zabraknąć drzewa. Trzeba się więc spodziewać znacznych podwyżek cen tego materiału oraz wyrobów drewnianych. Ubiegły rok był rekordowy pod względem rozpoczętych inwestycji, można więc zaobserwować wyraźny wzrost popytu na materiały służące wykończeniom. Tu ze względu na dużą liczbę substytutów nie należy się martwić zbyt dużymi skokami cen.

a.ogonowska@rp.pl