Polska nie będzie drugą Hiszpanią: deweloperzy nie zbankrutują

Rozmowa: Niektórzy z hiszpańskich deweloperów po prostu źle w Polsce zaczęli. Bardzo ekskluzywne projekty się nie sprzedadzą, jeżeli są umiejscowione w złych lokalizacjach

Publikacja: 21.07.2008 06:27

Pablo Martinez Zabala, dyrektor zarządzający Espaiz

Pablo Martinez Zabala, dyrektor zarządzający Espaiz

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Czy w Polsce może wydarzyć się podobna sytuacja jak na hiszpańskim rynku nieruchomości?

Pablo Martinez Zabala: To pytanie będzie właściwe, gdy w Polsce zacznie się budować 600 tys. mieszkań rocznie. Dzisiaj powstaje ich około 100 tys. Nic takiego na razie nam zatem nie grozi.

Trzeba jednak przyznać, że problem na rynku mieszkań w Hiszpanii jest bardziej złożony. Większość projektów, które nie są ukończone ze względu na problemy finansowe deweloperów, dotyczy przede wszystkim tzw. drugich domów. Chodzi tutaj głównie o mieszkania i domy w kurortach turystycznych, zazwyczaj nad morzem. W rzeczywistości nawet teraz dobrze zlokalizowane mieszkania znajdują swoich nabywców.

Przez pewien czas mówiło się o ucieczce hiszpańskich inwestorów z Polski. Z jakich powodów spółki najczęściej rezygnują z prac?

Hiszpańscy deweloperzy zaczęli wchodzić na rynek polski głównie w czasach boomu, kiedy działki były bardzo drogie. Pojawiały się wtedy liczne informacje o spektakularnych zakupach ziemi. Często w tych przypadkach koszt zakupu działki przekraczał 3 tys. zł udziału w cenie metra mieszkania.

Niektóre z tych firm po prostu źle zaczęły. Trzeba bowiem pamiętać, że bardzo ekskluzywne projekty się nie sprzedadzą, jeżeli są umiejscowione w złych lokalizacjach. Należy jednak podkreślić, że duże hiszpańskie firmy deweloperskie są ciągle obecne na rynku polskim i nic mi nie wiadomo na temat zmiany tego stanu.

Dla nas polski rynek będzie jednym z najbardziej interesujących w tej części Europy jeszcze długi czas. W związku z tym poza Warszawą planujemy również nowe inwestycje we Wrocławiu i w Poznaniu.

W jakich miastach opłaca się budować deweloperom?

Z punktu widzenia Espais wszystkie duże miasta mają niezwykły potencjał, jeżeli chodzi o inwestowanie w rynek nieruchomości mieszkaniowych. We wszystkich dużych aglomeracjach obserwujemy rosnące potrzeby mieszkaniowe oraz możliwości ekonomiczne mieszkańców.

A rynek warszawski? Jak ocenia pan jego nasycenie nowymi lokalami?

Wystarczy spojrzeć na wskaźniki demograficzne miasta. Mówią one jasno, że teraz i w najbliższym czasie będzie rosła liczba oraz możliwości nabywcze nowych osób chcących kupować mieszkania. Po drugie, Warszawa jako stolica przyciąga mieszkańców innych miast i będzie się dalej rozrastała nie tylko ze względu na wyż demograficzny, ale także na migrację do miasta. Miasto wciąż jest drugą najmniejszą stolicą Europy, jeżeli chodzi o procent wszystkich mieszkańców. Po trzecie, Warszawa potrzebuje pewnej wymiany lokali. Jest duże zapotrzebowanie na mieszkania mogące grać rolę pierwszego lokum. Jest jednak również mnóstwo starych mieszkań, które muszą zostać zastąpione nowymi.

Oznacza to, że zyski inwestorów nie powinny spaść?

Nie obawiam się spadku cen nowych mieszkań. Gdyby taki nastąpił, nikt by ich nie budował ze względu na wysoki koszt inwestycji przy zachowaniu odpowiedniego poziomu jakości lokalu.

Jeżeli ceny spadłyby w krótkim okresie, budowałoby się mniej mieszkań, spadłyby automatycznie ich rezerwy i znowu podaż byłaby niewystarczająca, a ceny by wzrosły. Biorąc pod uwagę wszystkie wskaźniki ekonomiczne w połączeniu z dużym zapotrzebowaniem na mieszkania, spadek cen nowych mieszkań wydaje mi się niemożliwy.

Droga od pomysłu do wbicia pierwszej łopaty jest porównywalna z krajami zachodnimi?

Espais realizuje projekty w wielu miejscach na świecie. Wszędzie są problemy, w tym prawne, które wymagają wiele wysiłku, aby je pokonać i zrealizować inwestycję. Polska wcale nie zostaje tutaj w tyle. Są problemy formalne, często natury biurokratycznej, jednak nie można powiedzieć, że w Polsce jest z tym ciężej niż w innych rejonach świata. Nie oznacza to jednak, że jest dobrze. Z punktu widzenia inwestora powinna zostać poprawiona sytuacja z planami zagospodarowania przestrzennego, których nie ma albo jest niewiele. To, niestety, przedłuża, a czasami nawet uniemożliwia cały proces inwestycyjny.

Rz: Czy w Polsce może wydarzyć się podobna sytuacja jak na hiszpańskim rynku nieruchomości?

Pablo Martinez Zabala: To pytanie będzie właściwe, gdy w Polsce zacznie się budować 600 tys. mieszkań rocznie. Dzisiaj powstaje ich około 100 tys. Nic takiego na razie nam zatem nie grozi.

Pozostało 93% artykułu
Nieruchomości
Rynek mieszkań. To kupujący rozdają karty
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Nieruchomości
PHN. Rekordowa transakcja na rynku biur
Nieruchomości
Doki w Gdańsku. Luksusowe apartamenty wchodzą do oferty
Nieruchomości
Accolade z zielonym finansowaniem parku przemysłowego
Nieruchomości
Transakcyjne ceny mieszkań ciągle w górę