– Sektor deweloperski w 2009 r. odczuje dotkliwie trudności związane z głębokim wyhamowaniem popytu. Dlatego działania, które mogą to złagodzić, trzeba powitać z uznaniem – komentuje Kazimierz Kirejczyk, prezes firmy doradczej Reas.
– Najwyższy czas na reakcję rządu. Takie zmiany mogą pomóc rynkowi – wtóruje Jarosław Szanajca, prezes Dom Development i szef Polskiego Związku Firm Deweloperskich. Z wyliczeń PZFD wynika, że efektem wywołanego kryzysem wstrzymania kolejnych inwestycji przez deweloperów będzie zmniejszenie w 2009 r. wydatków na roboty budowlano-montażowe aż o 60 mld zł. – O kolejne 60 mld zł spadną wydatki związane z wykańczaniem lokali – mówi Szanajca.
Zwiększenie dostępności preferencyjnych kredytów z dopłatą jest jedną z ratunkowych propozycji ekspertów, które znalazły się w przygotowanym przez doradców premiera dokumencie „Działania Polski wobec kryzysu finansowego”. Na razie skorzystało z nich niecałe 9 tys. osób, bo też trudno spełnić wymagania. Finansowane w ten sposób lokale muszą być tanie (mkw. może kosztować nie więcej niż 1,3 wartości tzw. wskaźnika odtworzeniowego mkw. podawanego przez GUS – dla Warszawy obecny limit to 6,6 tys. zł za mkw.) i małe (pełna dopłata obowiązuje do 50 mkw. mieszkania i 70 mkw. domu). Dopłata jest wypłacana przez osiem lat, średnio wynosi ok. połowy kwoty odsetek. To sprawia, że rata kredytu z dopłatą może być nawet kilkaset złotych niższa od komercyjnego kredytu hipotecznego. Sęk w tym, że do tej pory nie cieszyły się wzięciem, bo większość budowanych lokali była za droga. Kryzys sprawił, że tanieją.
Zdaniem ekonomistów zacząć trzeba od zwiększenia grupy osób uprawnionych do otrzymania takiego kredytu. Dzisiaj otrzymać go może tylko małżeństwo lub osoba samotnie wychowująca dziecko. Eksperci zalecają też podniesienie współczynnika wykorzystywanego do obliczania maksymalnej ceny mieszkania do 1,7. – Za dwa miesiące wejdzie w życie nowelizacja podnosząca dotychczasowy wskaźnik do 1,4 – zaznacza Ewa Balicka-Sawiak, rzecznik Banku Gospodarstwa Krajowego, który udostępnia preferencyjne pożyczki. – Spodziewamy się, że wyraźnie wzrośnie zainteresowanie kredytami. W konsekwencji np. w Warszawie maksymalna cena metra urośnie z 6,63 tys. zł do 7,15 tys. zł.
Zdaniem Szanajcy trzeba poluzować wymogi kredytów dofinansowanych przez państwo na tyle, na ile tylko można. – A można znacząco i to bez wpływu na budżet. Przy mieszkaniu za 300 tys. zł przez osiem lat łączna suma dopłat sięga 80 tys. zł. A sam VAT od kupionego mieszkania, który wpłynie do budżetu, to ok. 20 tys. zł – przypomina.