Jeśli niedoszli właściciele nie dopłacą, mieszkania, za które zapłacili, mogą trafić pod komorniczy młotek.– Do każdego metra każą nam dopłacić po 3 tys. zł – mówi jeden z klientów Leoparda (nazwisko do wiadomości redakcji). – Możemy jednak zgodzić się na góra 1 tys. zł.

Podkreśla, że kiedy na początku 2006 roku podpisywał z deweloperem przedwstępną umowę sprzedaży 50-metrowego lokalu, hipoteka krakowskiej nieruchomości była czysta.

– O pożyczce pod zastaw nieruchomości, którą finansowaliśmy z naszych kredytów, dowiedziałem się dopiero we wrześniu 2007 roku, kiedy podpisywałem przedwstępną umowę już w formie aktu notarialnego – dodaje. Jednak Leopard odmówił mu wpisu jego roszczenia do księgi wieczystej.

Przyszli mieszkańcy domów z widokiem na Wawel odkryli, że Leopard wyemitował kilka serii obligacji, które wykupił fundusz Manchester Securities Corporation. Wartość wszystkich emisji to 71,5 mln zł. Hipotekę nieruchomości przy ul. Wierzbowej obciążyło z tego 37,5 mln zł. Leopardowi udało się spłacić zaledwie 5 mln zł. Kolejne planowane inwestycje firmie się bowiem nie udały.

Tymczasem fundusz zaczął się domagać wykupu obligacji od dewelopera. Prowadzi też rozmowy z jego klientami. – Kupowanie mieszkań w niewybudowanych budynkach na podstawie umów przedwstępnych jest ryzykowne. To nie my jesteśmy odpowiedzialni za decyzje klientów w tej sprawie – komentują przedstawiciele funduszu. Odpowiedzi nikt jednak nie chciał firmować swoim nazwiskiem. A władze Leoparda twierdzą, że nie wiedzą, jak wybrnąć z patowej sytuacji.