– Waluty tej kredytobiorcy nie będą musieli kupować w instytucji, w której mają kredyt, ale tam, gdzie znajdą ją taniej, czyli np. w kantorze lub innym banku – mówi Marek Nienałtowski, analityk Money Expert SA. – To dobra informacja dla tych, którzy mają zaciągnięty kredyt walutowy, gdyż średni spread – czyli różnica pomiędzy kupnem a sprzedażą walut, stosowany dla uruchomień i spłat kredytów hipotecznych – w większości banków jest wyraźnie wyższy niż ten obowiązujący np. w kantorach.
Wiele banków deklaruje, że będzie przyjmować w kasie, bez prowizji, wpłaty w walucie na poczet raty kredytowej. – Tylko w takim przypadku korzystanie z możliwości spłaty raty w walucie kredytu będzie miało sens. Przelewy walutowe są bowiem drogie, a opłaty z nimi związane mogą z nawiązką pokryć korzyści z tytułu zakupu franka po niższym kursie – komentuje Katarzyna Siwek, analityk Expandera.
Zwraca jednak uwagę, że raty kredytowe mają tzw. końcówki. Aby je opłacić w całości, potrzebne są zarówno banknoty, jak i bilon. Tymczasem banki często bilonu nie przyjmują albo od jego wpłaty pobierają bardzo wysokie prowizje, rzędu 50 – 60 proc. Jest też problem z zakupem bilonu w kantorach.
– Tylko cztery banki – BZ WBK, Fortis, DnBNord oraz Kredyt Bank – deklarują, że będą przyjmować bilon od spłacających kredyty i nie pobiorą od tego prowizji – wylicza Katarzyna Siwek. – PKO BP też przyjmie bilon, ale obciąży wpłatę 50-proc. prowizją. Raiffeisen Bank przyjmie bilon, ale w przypadku wpłaty w euro (dla franków nie ma takiej możliwości). Prowizja wynosi 60 proc.
Rozwiązaniem może być tu nadpłata raty, jeśli się okaże, że rzeczywiście opłaci się samemu kupować walutę. Warto jednak przedtem sprawdzić, jak wysoki spread obowiązuje w naszym banku.
