Mieszkańcy ul. Głuszca na Ursynowie są zbulwersowani. Przy tej niewielkiej uliczce, odchodzącej od ul. Puławskiej, wśród jednorodzinnych willi, wyrasta biurowiec. Trzykondygnacyjna bryła z płaskim dachem nijak się ma architektonicznie do pobliskich domów. Ale według urzędników, wszystko jest w porządku.
– Od początku nie zgadzaliśmy się na tę budowę – mówi Jerzy Lekki, bezpośredni sąsiad biurowca. – Napisałem petycję do dzielnicy, pod którą podpisali się prawie wszyscy mieszkańcy ulicy Głuszca. Urzędnicy nawet nam nie odpowiedzieli.
Sąsiedzi oprotestowali decyzję o warunkach zabudowy do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. – Pierwotnie na tej działce miał powstać biurowiec o powierzchni 800 mkw. i dachu dwuspadowym, pasującym do pozostałych domów – mówi Lekki. – Tylko że urząd zmienił potem własną decyzję. Teraz okazuje się, że obiekt jest dwa razy większy, 1700 mkw., z płaskim dachem.
Sąsiedzi nie zostali jednak o tej zmianie poinformowani. Właśnie to zaniechanie sprawiło, że SKO uchyliło warunki zabudowy. Wyrok nie jest prawomocny. Mieszkańcy czekają na uzasadnienie i przygotowują kolejne argumenty: uważają, że urzędnicy złamali [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=169354]ustawę o planowaniu przestrzennym[/link], bo punktem odniesienia dla nowej inwestycji powinny być tylko zabudowania leżące przy tej samej drodze publicznej.
Tymczasem urzędnicy na podstawie warunków zabudowy zdążyli wydać pozwolenie na budowę. Dostał je poprzedni właściciel działki. Nowy kupił ją już razem z „papierami”.