[b]J.W. Construction ma za sobą całkiem udany kwartał – 286 sprzedanych mieszkań brutto (nie licząc rezygnacji) to jeden z lepszych wyników na rynku. Równocześnie oczekiwania były nieco większe – rynek ustabilizował się na poziomie z drugiej połowy 2009 r., a prognozowany, znaczący wzrost sprzedaży nie nadchodzi.[/b]
Poziom sprzedaży jest zgodny z naszymi oczekiwaniami. Nie ukrywam jednak, że apetyty są znacznie większe. Trzeba tylko pamiętać, że nie wszystko zależy od nas. Wbrew przewidywaniom, popyt na mieszkania nie odbudowuje się w takim tempie, w jakim byśmy sobie tego życzyli. Czym jest to spowodowane? Myślę, że wypadkową różnych czynników. Przede wszystkim sytuacja gospodarcza na świecie jest niestabilna, a to nie sprzyja podejmowaniu tak kluczowych decyzji, jak zakup mieszkania. Problemy Grecji rykoszetem trafiają również w polski biznes. Potencjalni klienci wstrzymują się z zakupem, wiążącym się z reguły z zaciągnięciem kredytu, do czasu ustabilizowania się sytuacji. Choć jest ona w Polsce całkiem dobra, to bezrobocie wciąż stoi na dość wysokim poziomie, co ma swój wpływ na decyzje konsumentów. Liczę, że druga połowa roku przyniesie znaczącą poprawę wyników sprzedaży. Nie zamierzamy jednak biernie czekać na ożywienie koniunktury. Skoro przy obecnej ofercie sprzedaż rośnie wolniej, niż byśmy sobie tego życzyli, poszerzymy ją.
[b]W jaki sposób? [/b]
Zamierzamy między innymi wprowadzić do sprzedaży pewną liczbę mieszkań z wyższej półki, co powinno mieć również korzystny wpływ na wizerunek spółki. Przede wszystkim planujemy jednak wejść na rynki kolejnych miast Polski. Pojawimy się w Poznaniu, znacząco zwiększymy aktywność w Łodzi, Gdyni i Katowicach.
[b]Ustąpicie pola konkurencji w Warszawie? [/b]