- Negocjacje są na finiszu – mówi Michał Wrzosek, rzecznik PKP SA. – Zamierzamy w ciągu najbliższych kilku tygodni podpisać umowy z dwoma firmami, które brały udział w rokowaniach. Powstaną dwa fundusze nieruchomości.
Oba mają zacząć działać po ok. sześciu miesiącach od podpisania umów. To oznacza, że mogą wystartować jeszcze w tym roku lub na początku przyszłego. Do tej pory władze PKP SA deklarowały, że powołają jeden fundusz. Rozmowy z chętnymi ciągnęły się niemal od roku.
PKP nie chcą zdradzić, które fundusze chcą z nimi współpracować. Najprawdopodobniej Polskie Koleje Państwowe wniosą do funduszu wybrane nieruchomości, w zamian za co obejmą 100 proc. jednostek. Po podniesieniu wartości gruntów będą one wystawiane na sprzedaż, po zakończeniu transakcji certyfikaty zostaną umorzone, a pieniądze trafią do PKP. Portfel odpowiednich działek jest szykowany od drugiej połowy zeszłego roku.
Sprzedaż nieruchomości ma pomóc PKP w spłacie zaległych długów, które wynoszą ok. 5,6 – 6 mld zł (w zależności od kursu euro). Około 3 mld zł ma przynieść sprzedaż akcji spółki PKP Polskie Linie Kolejowe.
– Cztery lata temu Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju wycenił nieruchomości należące do PKP SA na ok. 3 mld zł. Zarekomendował wówczas powołanie funduszu zamkniętego. Bo wartość kolejowej ziemi w rękach fachowców może dwukrotnie wzrosnąć – mówi Adrian Furgalski, dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR.