Umowę deweloperską, która w swojej konstrukcji prawnej jest zbliżona do umowy przedwstępnej, można zawrzeć zarówno w formie pisemnej, jak i w formie notarialnej, choć z punktu widzenia interesów kupującego zdecydowanie pewniejsza jest ta druga.
Różnica sprowadza się do skutków obu rodzajów umów. Otóż jedynie umowa deweloperska w formie aktu notarialnego da nam ten skutek, że gdyby deweloper uchylał się od zawarcia przyrzeczonej umowy sprzedaży, kupujący mógłby go do tego przymusić sądownie. Podstawę do tego daje art. 1047 Kodeksu postępowania cywilnego, który ustanawia tzw. zastępcze oświadczenie woli drugiej strony transakcji. W praktyce oznacza to, że strona, której zależy na zawarciu umowy sprzedaży, np. kupujący, musi wystąpić do sądu przeciwko drugiej ze stron, tj. sprzedającemu. Sąd, dysponując umową przedwstępną w formie notarialnej, wydaje orzeczenie, które zastępuje wolę strony uchylającej się od zawarcia umowy. W ten sposób umowa sprzedaży dochodzi do skutku, a orzeczenie sądu jest podstawą wpisu nowego właściciela do księgi wieczystej.
Taką operację można jednak przeprowadzić pod warunkiem, że lokal został wybudowany. Natomiast gdy dysponujemy jedynie umową pisemną, a sprzedający uchyla się od sfinalizowania transakcji, można tylko stosować sankcje określone w umowie przedwstępnej (np. utrata zadatku) bądź dochodzić odszkodowania.
[b]A jak oceniać sytuację, gdy firma nie ma finansowania – ani własnego, ani z banku – tylko buduje za pieniądze klientów? Co robić, gdy budowa stanie?[/b]
Prawdę powiedziawszy, klient rzadko ma wiarygodną i sprawdzoną informację, czy deweloper ma zapewnione finansowanie, w szczególności w postaci kredytu bankowego. Umowy kredytowe zwykle objęte są klauzulą poufności i nie wyobrażam sobie, by nabywca lokalu miał wgląd w umowę z bankiem. Jeżeli nawet nabywca wie, że deweloper ma zapewniony kredyt, to można powiedzieć, że dziś go ma, a jutro już niekoniecznie. Trzeba bowiem pamiętać, że właściwie każdą umowę kredytową można wypowiedzieć i każdy kredyt można postawić w stan natychmiastowej wymagalności, gdy sytuacja finansowa dewelopera się pogorszy.
Zamiast więc bawić się w Sherlocka Holmesa i ustalać, czy deweloper ma takie czy inne finansowanie, lepiej trzymać się najprostszych zasad: wybierać te lokale, których sprzedaż odbywa się na zasadzie np. 10/90, czyli takich, gdzie zdecydowana większość ceny płatna jest po wydaniu lokalu, przy podpisaniu umowy sprzedaży.