Poddasze kamienicy [link=http://www.zyciewarszawy.pl]przy Targowej 63[/link] zastawione jest miskami i wiadrami. Woda zbiera się szybko. – W nocy wyniosłyśmy z wnuczką ponad 50 wiader – opowiada Helena Łukasiak. – Ale i tak nas zalało, zrobiło się zwarcie, prądu nie mamy. A przy żyrandolu jest pęknięcie, bo na górze załamał się strop. Niedługo belka wpadnie do pokoju.
U sąsiadki naprzeciwko, która wody znad swojego mieszkania nie wylewała, przesiąknął sufit, woda kapie na kanapę. I sufit drga, bo robotnicy rozbierają stare kominy i wożą gruz po dachu.
Krzysztof Nalewajk z firmy GOMI przyznaje, że prąd wyłączył dla bezpieczeństwa. – Dach rzeczywiście przecieka i zalało kable. Czekamy aż wyschną. Wtedy prąd włączymy.
Kiedy? – Trudno powiedzieć. Pada. Ale te panie w trzech gniazdkach prąd mają. Ja ten prąd mogę podłączyć, ale jak trzaśnie i zwarcie się zrobi, to już go w ogóle nie będzie. Trzeba czekać – odpowiada Nalewajk.
Kłopoty mieszkańców Targowej 63 to efekt remontu dachu, który w stuletniej kamienicy trwa od dwóch miesięcy. Przedstawiciel firmy GOMI, zarządzającej budynkiem, przyznał, że dopiero w trakcie prac okazało się, że cały dach budynku trzeba wymienić. Prawdopodobnie będzie to kosztowało wspólnotę mieszkaniową milion złotych. Skąd weźmie na to pieniądze? Wspólnota zamierza wystąpić o kredyt do banku.