Z takiego pomysłu wycofały się m.in. spółki Budimex Nieruchomości i Unidevelopment, które proponowały możliwość wyboru z ich oferty nowego, większego lokum, a pieniądze ze sprzedaży starego mieszkania klienta zaliczały na poczet transakcji. Jednak w praktyce wiązane sprzedaże okazały się bardzo czasochłonne i niepewne. Zwłaszcza że często klienci nie mieli pospłacanych starych hipotek.
– Zdarza się, że osoby zainteresowane zamianą mieszkań zbyt wysoko wyceniają własne lokum lub nie potrafią podjąć ostatecznej decyzji już po obustronnym zaakceptowaniu warunków transakcji – mówi Krzysztof Oppenheim, właściciel firmy Oppenheim Enterprise, która nadal prowadzi program zamiany mieszkań.
Trudno również doprowadzić do podwójnej transakcji, jeśli w grę wchodzą nieruchomości trudno zbywalne.
– Gdy zgłaszał się do nas klient, który miał bardzo duże mieszkanie, np. o pow. ponad 120 mkw., czy też dom lub segment, można było przewidzieć, że najprawdopodobniej do transakcji zamiany nie dojdzie – tłumaczy Krzysztof Oppenheim.
Spółka Oppenheim Enterprise nadal proponuje dwie wersje programu zamiany lokali: „Mieszkanie w rozliczeniu” i „Z większego na mniejsze”. Jeśli klient chciałby poprawić warunki mieszkaniowe, to wartość jego lokalu traktowana jest jako wkład własny na poczet zakupu droższej nieruchomości.