W lokalu nad pralnią chemiczną w powietrzu znajdował się czterochloroetylen, substancja niebezpieczna dla zdrowia. Okazało się, że niewiele da się się z tym zrobić, gdyż brakuje przepisów. Problem dotyczy mieszkań nie tylko nad pralniami chemicznymi, ale też nad przychodniami z rentgenem czy niektórymi sklepami.
– Państwowa Inspekcja Sanitarna nie może skutecznie interweniować, a sądy administracyjne wydają niestety orzeczenia niekorzystne dla właścicieli mieszkań – mówi Kamila Dołowska, dyrektor zespołu prawa cywilnego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.
Dlaczego tak się dzieje? Od wielu lat art. 11 prawa budowlanego zobowiązuje ministra zdrowia do wydania rozporządzenia w sprawie dopuszczalnego stężenia i natężenia czynników szkodliwych dla zdrowia, a występujących w materiałach i urządzeniach budowlanych.
Jednak minister zdrowia do tej pory jeszcze tego nie zrobił. Istnieje jedynie jego zrządzenie sprzed 20 lat, które dawno się zdezaktualizowało.
– Zarządzenie ministra zdrowia nie może być podstawą decyzji Państwowej Inspekcji Sanitarnej, gdyż naruszałoby art. 93 ust. 2 konstytucji. Zgodnie z nim zarządzenia są jedynie aktami o charakterze wewnętrznym i nie stanowią źródeł prawa powszechnie obowiązującego – tłumaczy Konrad Młynkiewicz, radca prawny oraz dyrektor działu prawa administracyjnego w Kancelarii Prawnej Sadowski i Wspólnicy.