Marże spadały i będą spadać

Dla tych, którzy pożyczyli na mieszkanie w obcych walutach, szczególnie we frankach szwajcarskich, to nie był dobry rok. Dla dopiero co zadłużających się, szczególnie w ramach „Rodziny na swoim”, całkiem dobry

Publikacja: 03.01.2011 08:00

Miniony rok potwierdził, że kredyty walutowe są ryzykowne

Miniony rok potwierdził, że kredyty walutowe są ryzykowne

Foto: Fotorzepa, Szymon Laszewski Szymon Laszewski

Cały rok 2010 upłynął pod znakiem systematycznego obniżania ceny kredytu. Warto zwrócić uwagę na brak lub niskie prowizje związane z przyznawaniem pożyczki. W kolejnych miesiącach spadały także marże kredytowe, szczególnie dla kredytów w złotych – mówi Michał Krajkowski, analityk Domu Kredytowego Notus. – O ile na początku 2010 roku marża poniżej 2 punktów procentowych była dostępna tylko dla nielicznych klientów, o tyle teraz praktycznie każdy kredytobiorca może uzyskać kredyt w złotych z marżą 1,6 – 1,8 punktu procentowego. W niektórych bankach można otrzymać jeszcze korzystniejsze warunki. A to wskazuje, że trend obniżek marż będzie także utrzymany w 2011 r.

Także eksperci porównywarki finansowej Comperia.pl zwracają uwagę na spadek marż kredytowych zarówno w przypadku kredytów złotowych, jak i tych w euro czy frankach. Marże są niższe od zeszłorocznych o niemal 1 punkt procentowy.

[srodtytul]Kłopotliwe franki[/srodtytul]

Mikołaj Fidziński, analityk Comperia.pl, podkreśla, że miniony rok, podobnie zresztą jak poprzedni, potwierdził, że kredyty walutowe niosą ze sobą określone ryzyko.

– Zarówno te w euro, jak i we franku szwajcarskim. Wahania obu walut wprowadzały zadłużonych to w stan sporego zaniepokojenia, to niemal w euforię – komentuje Mikołaj Fidziński. – Szczególny niepokój budził rekordowy kurs franka. Jego kurs w podobnych granicach jak aktualnie (3,26 zł) był ostatnio, na chwilę, na początku 2009 roku. Z naszych wyliczeń wynika, że jeśli ktoś zaciągnął kredyt w wysokości 300 tys. zł we frankach na początku 2008 roku, to aktualnie jest bankowi winien... 428 tys. zł. Co prawda styczeń i luty ubiegłego roku przynosiły jeszcze większe zadłużenie, ale wtedy wyższa była trzymiesięczna stopa LIBOR CHF (ok. 0,5 wobec aktualnego 0,17) – dodaje Fidziński.

Na kłopoty kredytobiorców z kursami walut zwraca też uwagę Michał Krajkowski.

– Zmiany notowań CHF i euro w skuteczny sposób uzmysłowiły w tym roku wielu osobom, czym jest ryzyko kursowe oraz spowodowany tym wzrost raty i zadłużenia. Myślę, że jest to jednym z powodów, dla którego zwiększyło się zainteresowanie kredytami w naszej rodzimej walucie – tłumaczy Krajkowski.

Zdaniem analityków, dla osób, które zaciągnęły kredyty kilka lat temu, utrzymujący się wysoki kurs franka szwajcarskiego jest dużym zaskoczeniem. – Przez długi czas wzrost raty spowodowany wyższym kursem rekompensowany był przez niskie oprocentowanie. Jednak gwałtowne umocnienie franka szwajcarskiego od połowy grudnia powoduje dalszy wzrost rat i osoby mające kredyt w tej walucie muszą być przygotowane na kolejne zwyżki miesięcznych płatności – uważa Krajkowski.

[srodtytul]Rekordowa „Rodzina”...[/srodtytul]

Analitycy zgodnie podkreślają, że w tym roku warto odnotować wzrost zainteresowania kredytami w złotych, w tym w ramach programu „Rodzina na swoim”. Trudno jednak uznać, że wsparcie było kierowane do potrzebujących pomocy przy kupnie pierwszego mieszkania.

[wyimek][b]600 tys. zł[/b] - taką dopłatę do kredytu można uzyskać, kupując rezydencję w Warszawie za 5 mln zł – wylicza Oppenheim[/wyimek]

– „Rodzina na swoim” pobiła rekord nieodpowiedzialności. Jest to akcja rozdawnictwa publicznych pieniędzy prowadzona na wielką skalę poprzez kredyty z dopłatą państwa. Dziś bez żadnych sztuczek można uzyskać budżetowy bonus na zakup mieszkania w Warszawie w cenie 680 tys. zł lub domu o wartości ponad 1,25 mln zł. W tym drugim przypadku dopłata z budżetu może wynieść nawet 150 tys. zł – wylicza Oppenheim.

Jego zdaniem, wykorzystując luki ustawowe, można w tej formie uzyskać dopłatę w wysokości 600 tys. zł przy zakupie rezydencji w Warszawie o powierzchni 550 mkw., której cena przekracza 5 mln zł – przekonuje doradca.

Z danych AMRON-SARFiN wynika, że najczęściej udzielane były kredyty hipoteczne w złotych, a co piąty był w euro. W ciągu dziewięciu miesięcy br. banki pożyczyły ponad 5,3 mld zł w ramach „Rodziny” (udzielając 28,8 tys. kredytów z dopłatami od państwa).

[srodtytul]Zaskakujące oferty[/srodtytul]

– W 2010 roku ofertą wyróżniającą się wśród innych na rynku była propozycja banku DnB Nord, który dawał swoim klientom kredyt z marżą 0 proc. w pierwszym roku kredytowania. Oczywiście istotna jest marża także w kolejnych latach, ale kredyt oprocentowany tylko według stawki EURIBOR w pierwszym roku, czyli bez marży, jest czymś unikatowym na rynku – zwraca uwagę Michał Krajkowski.

Także Mikołaj Fidziński zwraca uwagę na tę ofertę. – Była to niezwykle atrakcyjna promocja kredytów hipotecznych w euro. Brak prowizji, pierwsze 12 miesięcy marża 0 proc., potem 1,4 proc., brak prowizji za wcześniejszą spłatę. Warunki rewelacyjne, ale niestety, tylko okazyjne, a ponadto, aby z nich skorzystać, trzeba spełnić sporo wymogów. Chodziło m.in. o otwarcie w banku konta, zakup karty kredytowej i ubezpieczenia na dom i życie oraz regularne wpływy na konto w określonej kwocie (zależna od rodzaju konta – minimum 5 tys. zł) lub utrzymywanie danej kwoty aktywów w banku – wylicza Fidziński.

A Krzysztof Oppenheim dodaje: – Ale ofertę tę ten można było zastosować nie tylko przy kredycie na cel mieszkaniowy, ale także przy kredytach konsolidacyjnych, a nawet przy pożyczkach hipotecznych. Szkoda tylko, że sielanka z DnB Nord trwała krótko.

Zdaniem Oppenheima w minionym roku należy też zwrócić uwagę na coraz bardziej skomplikowane systemy oceny zdolności kredytowej tworzone przez bankowców. – Banki coraz większą wagę w procesie decyzyjnym przykładają do systemów scoringowych oceniających klientów. Ich twórcy prześcigają się w pomysłach, jak utrudnić życie potencjalnemu kredytobiorcy. Np. nie jestem w stanie zaakceptować faktu, że w ocenie banku – czyli systemu scoringowego – klient, który nie brał wcześniej żadnych kredytów, jest osobą absolutnie niewiarygodną. Bez względu na jego profesję, zajmowane stanowisko i wykształcenie – wyjaśnia doradca.

Cały rok 2010 upłynął pod znakiem systematycznego obniżania ceny kredytu. Warto zwrócić uwagę na brak lub niskie prowizje związane z przyznawaniem pożyczki. W kolejnych miesiącach spadały także marże kredytowe, szczególnie dla kredytów w złotych – mówi Michał Krajkowski, analityk Domu Kredytowego Notus. – O ile na początku 2010 roku marża poniżej 2 punktów procentowych była dostępna tylko dla nielicznych klientów, o tyle teraz praktycznie każdy kredytobiorca może uzyskać kredyt w złotych z marżą 1,6 – 1,8 punktu procentowego. W niektórych bankach można otrzymać jeszcze korzystniejsze warunki. A to wskazuje, że trend obniżek marż będzie także utrzymany w 2011 r.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Nieruchomości
Polacy chcą kupować nieruchomości nie tylko w Hiszpanii
Nieruchomości
Nieruchomości handlowe w Polsce pod zieloną presją
Nieruchomości
Na jakie mieszkania stać Polaków
Nieruchomości
Indeks nastrojów deweloperów. Rynek mieszkań próbuje odzyskać równowagę
Nieruchomości
Więcej elastycznych biur w Łodzi i Krakowie