Już w sierpniu mogą wejść w życie zmiany w państwowym programie dopłat do kredytów „Rodzina na swoim". Przypomnijmy, że znowelizowana ustawa obniża wskaźnik służący do obliczania limitów cenowych z 1,4 do 1 (dla rynku pierwotnego) i 0,8 (dla rynku wtórnego).
– W opinii większości komentatorów przełoży się to na spadek oferty mieszkań, które będą mogły być kupione z rządowymi dopłatami, a to spowoduje znaczne zmniejszenie liczby zawieranych transakcji. Czy aby na pewno? – zastanawia się Krzysztof Nowak, analityk z Emmersona.
I przypomina, że dziś limit cen w Warszwwie – zarówno na rynku deweloperskim, jak i wtórnym – wynosi 9,8 tys. zł za mkw. Jeśli znajdziemy mieszkanie do takiej kwoty, do jego kupna dorzuci się państwo. Po zmianach w RNS limit ma spaść do 7 tys. zł na rynku nowych mieszkań i do 5,6 tys. zł na rynku lokali używanych.
– Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w Krakowie. Aby skorzystać z dopłat w tym mieście, mieszkanie u dewelopera nie może kosztować więcej niż 4,7 tys. zł za mkw. O ile w tym wypadku można znaleźć pojedyncze inwestycje z takimi cenami, o tyle znalezienie lokalu na rynku wtórnym, który będzie spełniał nowe kryteria cenowe (niecałe 3,8 tys. zł za mkw.), byłoby praktycznie niemożliwe – komentuje Krzysztof Nowak. – Podobnie jest w innych miastach – zauważa.