Magdalena Zając, analityk rynku nieruchomości w redNet Property Group, zauważa, że były już promocje bożonarodzeniowe, wielkanocne, wiosenne, a nawet walentynkowe. Teraz przyszedł czas na promocje letnie.
– Promocje polegają głównie na czasowej obniżce cen pewnej puli mieszkań, często mniej atrakcyjnych: zbyt dużych w stosunku do liczby pokoi czy gorzej położonych. Promocją często są też objęte lokale świeżo wprowadzane na rynek – mówi Magdalena Zając. – Deweloperzy dają wtedy zniżki, chcąc przyciągnąć klientów i zapewnić sobie płynność już na początkowym etapie sprzedaży. Niższa cena jest rekompensatą za dłuższe oczekiwanie na mieszkania, co wiąże się z większym ryzykiem – dodaje. Według Magdaleny Zając trzeba się zastanowić, czy niższa cena zrekompensuje np. położenie lokalu od strony ruchliwej ulicy, gorszy rozkład czy brak balkonu.
Rafał Liponoga, dyrektor zarządzający w Home Broker, przyznaje, że przeceniony towar jest odpowiednio dobierany: mogą to być gorsze mieszkania czy pula kilku lokali. – Czasem deweloperzy podają cenę samego mieszkania, do której trzeba doliczyć nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych za miejsce postojowe – zauważa dyr. Liponoga.
Zdaniem Jarosława Jędrzyńskiego, analityka portalu RynekPierwotny.com, promocje są sposobem na korygowanie cenników w czasie rynkowej bessy. – Deweloperom łatwiej co jakiś czas zaprosić na promocje, niż ogłaszać kolejną obniżkę cen, co mogłoby zachęcać do odkładania zakupu do kolejnej przeceny. Promocje kojarzą się z możliwością okazyjnego zakupu lokalu, czym w dużym stopniu są – zastrzega.
Krzysztof Nowak, analityk z Emmersona, przyznaje, że obniżki cen mogły być traktowane jako znak, że firma ma problem ze znalezieniem chętnych na lokale. – Zamiast tego oferowane są więc np. rabaty na garaże – mówi Krzysztof Nowak.