Reklama
Rozwiń

Kto ma odnowić kamienicę przy ul. Chodakowskiej 22

Mimo nakazów miasto nie wyremontowało zabytkowej kamienicy. Zrujnowaną posesję oddało prywatnym właścicielom

Aktualizacja: 09.07.2012 17:09 Publikacja: 09.07.2012 14:00

Kamienica przy ul. Chodakowskiej 22 powstała w 1914 r. Obiekt wybudowali Antonina i Leon Doleyowie. W latach 20. małżeństwo sprzedało udziały w nieruchomości zakładom amunicyjnym. W kamienicy zamieszkała inżynierska kadra firmy.

W 1941 r. nieruchomość kupiło małżeństwo Rachmielowskich. – Pradziadek był niezwykle zaradny. Miał w Wilnie restaurację, a przy Senatorskiej sklep. Pod Warszawą prowadził gospodarstwo. Razem z żoną kupili nieruchomość na Pradze, gdzie postanowili prowadzić biznes w branży przetwórczej – opowiada Aleksander Zawada, prawnuk Feliksa Rachmielowskiego.

Nieruchomość, która przetrwała wojnę w dobrym stanie, w 1945 r. przeszła na własność Skarbu Państwa na mocy dekretu Bieruta. – Jednak w 1948 r. pradziadkowie złożyli wniosek o przyznanie prawa własności czasowej do posesji – mówi Aleksander Zawada. W 1967 r. Prezydium Rady Narodowej odmówiło prawowitym właścicielom prawa do nieruchomości. Od tej decyzji Rachmielowscy odwołali się do Ministerstwa Gospodarki Komunalnej. Resort utrzymał ją jednak w mocy. – Jako powód odrzucenia wniosku ministerstwo podało, że dom pradziadków jest... duży, liczy bowiem kilkadziesiąt izb mieszkalnych – opowiada prawnuk Feliksa Rachmielowskiego. Kamienica zostaje rodzinie ostatecznie odebrana w 1968 r. Miasto przekształciło ją w czynszówkę.

W 1990 r. Stanisława Leszczyńska, córka Rachmielowskich, w południowopraskim ratuszu, który przeprowadzał inwentaryzację mienia komunalnego, złożyła zastrzeżenie, że nieruchomość przy Chodakowskiej została bezprawnie zawłaszczona, a rodzina nie dostała odszkodowania. – Babcia wnioskowała o uwzględnienie roszczeń – wspomina Aleksander Zawada, który po śmierci Stanisławy Leszczyńskiej zaczął starania o zwrot kamienicy.

W 2000 r. urzędnicy ówczesnej gminy Centrum stwierdzili, że nie ma podstaw, by budynek oddać. Zaczęło się wydeptywanie ścieżek odwoławczych. Tymczasem dom popadał w ruinę. – W 2003 r. nakazaliśmy miastu remont budynku – informuje Andrzej Kłosowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego dla Warszawy. PINB nakazał m.in. wzmocnienie jednej ze ścian, wymianę pokryć dachowych i stolarki okiennej. – W 2005 r. nakazaliśmy opróżnienie oficyny, która groziła zawaleniem – mówi Kłosowski. W uzasadnieniu decyzji PINB podkreśla, że miasto nie wywiązało się z obowiązku wyremontowania budynku.

Monika Żukowska z warszawskiego ratusza tłumaczy dziś, że ówczesny dzielnicowy Zakład Administrowania Nieruchomościami sporządził ekspertyzę techniczną i analizę finansową. – Koszt remontu kamienicy, w której było 28 mieszkań, w tym osiem pustostanów, oszacowano na ok. 3,8 mln zł. Dzielnica nie miała w budżecie takiej kwoty. Dla porównania – wybudowanie czynszówki o podobnej powierzchni pochłonęłoby w tamtym czasie ok. 2,3 mln zł – mówi Monika Żukowska. – Remont generalny wiązałby się poza tym z koniecznością zapewnienia lokatorom lokali zastępczych, których brakowało. Rozpoczęto więc procedurę wyłączenia budynku z użytkowania.

W 2006 r. obiekt został wpisany do rejestru zabytków. Dwa lata później stołeczny konserwator zabytków nakazał miastu m.in. położenie nowego dachu. – Miasto wnioskowało o zmianę zakresu prac, do czego konserwator się przychylił, nakazując tylko zamurowanie okien i drzwi, co zostało wykonane – mówi Monika Żukowska.

W 2008 r., mimo roszczeń do kamienicy, miasto próbowało ją sprzedać. Odstąpiło od przetargu po protestach spadkobierców byłych właścicieli. – Potem wszystko utknęło w martwym punkcie – wspomina Aleksander Zawada. – Dopiero w 2010 r. zapadła decyzja o zwrocie nieruchomości. Ostatecznie oddano ją w lipcu 2011 r., a już w listopadzie stołeczny konserwator zabytków nakazał nam remont budynku, nakładając klauzulę natychmiastowej wykonalności – opowiada. I podkreśla: – Nieruchomość niszczała latami. Konserwator miał dość czasu, by wyegzekwować remont od miasta, ale umył ręce. Kamienica jest w katastrofalnym stanie, do którego doprowadziła miejska administracja. Teraz jednak to ja mam remontować budynek, bo według konserwatora wymaga tego ustawa. A gdzie był wcześniej?

Decyzję stołecznego konserwatora zabytków uchyliło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Resort zwrócił uwagę na kilkuletnią bezczynność konserwatora i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy.

Przedstawiciele stołecznego konserwatora zabytków powiedzieli nam, że nie komentuje on decyzji ministra.

Tak wygląda zabytkowa kamienica, którą miasto zarządzało ponad 40 lat.

? Stołeczny konserwator zabytków zgodził się, by miasto zamurowało okna i drzwi, choć wcześniej żądał wykonania także innych robót.

? Jednak po odzyskaniu domu przez prywatnych właścicieli to im konserwator nakazał natychmiastową naprawę.

? Ministerstwo Kultury tę decyzję konserwatora uchyliło. – Konserwator o konieczności pilnego remontu wiedział przynajmniej od 2008 r., jednak aż do 2011 r. nie podejmował żadnych działań – uzasadnia resort. – Stopniowe niszczenie zabytku odbywało się niejako za jego przyzwoleniem.

? Przedstawiciele resortu podkreślają też, że katastrofalny stan techniczny budynku „jest efektem wieloletnich zaniedbań, braku remontów i braku właściwej opieki nad zabytkiem".

Kamienica przy ul. Chodakowskiej 22 powstała w 1914 r. Obiekt wybudowali Antonina i Leon Doleyowie. W latach 20. małżeństwo sprzedało udziały w nieruchomości zakładom amunicyjnym. W kamienicy zamieszkała inżynierska kadra firmy.

W 1941 r. nieruchomość kupiło małżeństwo Rachmielowskich. – Pradziadek był niezwykle zaradny. Miał w Wilnie restaurację, a przy Senatorskiej sklep. Pod Warszawą prowadził gospodarstwo. Razem z żoną kupili nieruchomość na Pradze, gdzie postanowili prowadzić biznes w branży przetwórczej – opowiada Aleksander Zawada, prawnuk Feliksa Rachmielowskiego.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Nieruchomości
Przedmieścia kuszą niższymi cenami mieszkań
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Nieruchomości
Najem mieszkań na huśtawce. Ile zapłaci lokator?
Nieruchomości
Rynek wtórny. Nie ma co czekać na cenowy cud
Nieruchomości
Tyle sprzedający chcą za mieszkania z drugiej ręki
Nieruchomości
Nowy szef Speedwella w Polsce: wierzymy w rynek mieszkaniowy