Budownictwo wciąż ma problemy. Pogłębia je też stosowanie zasady odpowiedzialności zbiorowej - twierdzą w najnowszym raporcie analitycy Euler Hermes. Dodają, że odzyskanie należności w branży budowlanej nie jest łatwe, bo firmy w dużym stopniu bazują na wypożyczanym, a nie własnym sprzęcie.

Jak duże są kłopoty budowlańców? - Może nawet tak wielkie, jak skala inwestycji, które ostatnio były realizowane. Problemy dotknęły już nie ułamek procenta, ale kilka procent firm działających w branży. Zapewne drugie tyle firm będących ich podwykonawcami czy dostawcami ma w związku z tym kłopoty z płynnością i terminowym regulowaniem swoich zobowiązań. Wszystko to sprawia, że trzeba oczywiście zachować ostrożność, na bieżąco prześwietlać kontrahentów i stosować dodatkowe zabezpieczenia, ale jednocześnie indywidualnie i racjonalnie traktować firmy budowlane, nie skreślać ich automatycznie według zasady odpowiedzialności zbiorowej - zwraca uwagę Grzegorz Kwieciński, dyrektor działu gwarancji w Euler Hermes. - Wciąż bowiem pozostałe kilkadziesiąt proc. ma stabilną sytuację, a perspektywy inwestycyjne, jakkolwiek słabsze w okresie roku-dwóch, w perspektywie 3-4 lat będą zdecydowanie lepsze - zauważa.

Problemy z płynnością głównych wykonawców inwestycji drogowych dotykają także podwykonawców, ale to nie firmy wyspecjalizowane w budowie dróg i autostrad pojawiają się najczęściej w statystyce upadłości. W sierpniu upadły cztery takie firmy, podczas gdy bankructw firm wyspecjalizowanych w pracach takich jak wykonywanie instalacji wodno-kanalizacyjnych, elektrycznych, zakładaniu izolacji termicznych, dźwiękowych, wibracyjnych itp. było dziewięć.

- Wydaje się to logiczne, ponieważ zazwyczaj wykonywanie różnorodnych prac towarzyszących rozdziela się i powierza się wyspecjalizowanym w danej kwestii podwykonawcom, a główne prace drogowe prowadzi jeden-dwóch wyspecjalizowanych wykonawców. Firmy drogowe są większe, mają obroty rzędu od kilkuset milionów złotych wzwyż, liczba realizowanych przez nie zleceń i ich wartość też jest większa, więc wierzyciele częściej przystają na różnego rodzaju porozumienia – czy to wstrzymania egzekucji wierzytelności, czy objęcia udziałów w zamian za długi czy nawet ostatecznie – przystąpienia do układu. O ich lepszej pozycji przetargowej względem wierzycieli decyduje więc pozycja na rynku i perspektywy, a niekoniecznie lepsza sytuacja finansowa – tłumaczy Grzegorz Hylewicz, dyrektor windykacji w Euler Hermes.