Choć o wyborze lokalu decyduje przede wszystkim jego cena, kupujący coraz większą uwagę zwracają na wysokość czynszu, jaki przyjdzie im co miesiąc płacić. – Zbyt duże stawki eksploatacyjne potrafią skutecznie zniechęcić do transakcji – zapewnia Małgorzata Czerwińska, właścicielka biura Trend & Home Nieruchomości.
Małe powierzchnie
Ponieważ dziś transakcje zawierane na rynku pierwotnym są ściśle związane z programem „Rodzina na swoim", a więc mieszkania kupowane są głównie na kredyt, osoby szukające lokali w pierwszej kolejności sumują wysokość miesięcznych rat, jakie będą płacić, oraz czynszu. Dzięki temu mogą oszacować, czy zakup wybranego M w ogóle jest realny.
– Z kolei rynek wtórny przyzwyczaił klientów do większych czynszów, łącznie z funduszem remontowym stanowiącym często duży udział kosztów eksploatacyjnych. Opłaty za użytkowanie mieszkania na rynku wtórnym są dość często akceptowane ze względu na przeświadczenie, że taki jest czynsz i nic tego już nie zmieni – zauważa Jarosław Majka, pośrednik z biura nieruchomości Home Broker.
Jednak i w tym przypadku coraz częściej wygórowane koszty eksploatacji stają się barierą nie do przejścia dla osób poszukujących lokali używanych.
Zdaniem Grzegorza Maja, pośrednika z Home Broker, w przypadku atrakcyjnych nieruchomości, klienci są w stanie zaakceptować czynsz wyższy o ok. 10–15 proc. od przeciętnych opłat eksploatacyjnych.