– W blokach z wielkiej płyty jest w Polsce ok. 4 mln lokali. Mieszka w nich ok. 12 mln osób – szacuje Bartosz Turek, analityk Home Broker. – Wielka płyta to głównie sypialnie dużych miast. Spośród miast wojewódzkich największy udział wielkopłytowych lokali w ogólnej liczbie mieszkań notowany jest w Kielcach i Rzeszowie. Mieszkania zbudowane w latach 1971–1988 stanowią tam odpowiednio 44 i 43 proc. – dodaje.
Zimne ściany
Leszek Michniak, szef Wrocławskiej Giełdy Nieruchomości, szacuje, że w miastach powyżej 200 tys. mieszkańców budynki w technologii wielkoblokowej i wielkopłytowej stanowią od 12 do 17 proc. – Z każdym rokiem ze względu na inwestycje deweloperskie ich udział będzie się zmniejszał – ocenia Leszek Michniak.
Tadeusz Żurowski, doradca rynku nieruchomości, przypomina, że wielka płyta, która przywędrowała do Polski w epoce Gierka, umożliwiła znaczne przyspieszenie procesu budowy przy jednoczesnym obniżeniu kosztów.
– Wielkopłytowych blokowisk jednak nie polubiliśmy, choć nie z powodu wad technologii. Urbaniści stworzyli sypialnie bez sklepów, telefonów, możliwości transportowych. Na warszawskim osiedlu Tarchomin nie było ani jednego telefonu, a autobusy kursowały tylko w dniach pracy – opowiada Tadeusz Żurowski. – Z kolei budowlańcy ignorowali wymogi technologiczne. Z powodu wad montażu często dochodziło do zawalenia się budynków jeszcze przed zasiedleniem. Jednym z niewielu przypadków, których nie udało się ukryć, było zawalenie się stropów w budynku na Ursynowie. Nowego rodzaju druty zbrojeniowe zostały źle zamontowane. Wady budynków z płyty można by wymieniać długo. Mieszkańcy najdotkliwiej odczuwali brak właściwej izolacji cieplnej – podkreśla.
Tadeusz Żurowski zastrzega, że większość budynków jest już zmodernizowana.