Jak zauważają pośrednicy Emmerson Realty, ceny używanych mieszkań poszły lekko w górę, po czym nastąpiło uspokojenie i stabilizacja. – Nie ma więc przesłanek, żeby odkładać transakcję sprzedaży nieruchomości – ocenia Waldemar Oleksiak, pełnomocnik zarządu Emmerson Realty. – Oczywiście, nie mamy pewności, co się wydarzy w przyszłości. Mają na to wpływ nie tylko czynniki o charakterze lokalnym i krajowym, ale również międzynarodowym.
Kto się spieszy
Także pośredniczka Joanna Lebiedź, właścicielka agencji Lebiedź Nieruchomości, mówi o stabilizacji na rynku wtórnym. Jej zdaniem dotyczy to jednak jedynie małych mieszkań, sprzedawanych w cenach nie wyższych niż 350 tys. zł. – Warto inwestować w rozsądnie wycenione nieruchomości. Dziś na pewno znajdziemy takie, które naprawdę warto kupić, ponieważ sprzedający rzeczywiście chce je sprzedać – tłumaczy Joanna Lebiedź. – Rynek wciąż należy do klienta, ale w przypadku okazji jest inaczej. Wystarczy, że jedną nieruchomością zainteresują się równolegle dwie osoby i piłka jest już po stronie sprzedającego – tłumaczy pośredniczka.
Analitycy Emmersona oceniają, że na rynku mieszkań możliwy jest jeszcze niewielki wzrost cen, do ok. 5 proc., głównie jednak w dużych miastach. – Na pewno warto śledzić rozwój infrastruktury komunikacyjnej. Niektóre miasta mogą dzięki temu zyskać impuls do rozwoju – radzi Waldemar Oleksiak.
Marcin Jańczuk z sieciowej agencji Metrohouse zwraca uwagę, że pytanie o dobry moment do sprzedaży mieszkania towarzyszy klientom na każdym etapie cyklu koniunkturalnego. – Dopiero jednak koleje losu, życiowe decyzje, podjęte zobowiązania, skłaniają właścicieli nieruchomości do ich wystawienia na rynek – tłumaczy Marcin Jańczuk.
Według niego to właśnie dziś, kiedy na rynku panuje względna stabilizacja, transakcję można spokojnie zaplanować. – Zwyżek cen raczej bym nie oczekiwał, chociaż nie jest wykluczone, że lokalnie część nieruchomości zdrożeje. Nie wszystkie jednak i nie wszędzie – zastrzega dyrektor z Metrohouse.