- Spółdzielnia buduje parking na dziesięć miejsc. Nie chcę samochodów pod oknem, tylko drzew – skarży się czytelnik Jerzy Bednarczyk z Cieszyna. – Tymczasem nikt w spółdzielni z moim zdaniem się nie liczy, choć wykupiłem lokal na własność i jestem współwłaścicielem nieruchomości. Powinienem więc brać udział w podejmowaniu decyzji – uważa.
Inaczej na sprawę patrzy Jan Cichy, prezes cieszyńskiej spółdzielni. – Musimy wybudować drogę przeciwpożarową do jednego z bloków. Przy okazji powstanie kilka miejsc postojowych – tłumaczy. Jego zdaniem, choć inwestycja wywołała konflikt między mieszkańcami, udało się go w zasadzie rozwiązać.
Decyzje drażliwe społecznie trzeba podejmować wspólnie z mieszkańcami
Spór w tej spółdzielni nie jest odosobniony. Miliony osób wykupiły mieszkania i chcą współdecydować o swojej nieruchomości. Spółdzielnie zaś dalej administrują tymi lokalami na zasadzie zarządu powierzonego (art. 27 ust. 2 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych), czyli bez pytania ich o zdanie. Prowadzi to do konfliktów, gdy np. zarząd spółdzielni chce remontować budynek czy urządzać parking, a część właścicieli protestuje.
Niestety, konflikt jest trudny do rozwiązania, bo brakuje jasnych przepisów. W rezultacie coraz więcej sporów trafia do sądów, a nawet Sądu Najwyższego. I ten orzekł, że spółdzielnia mieszkaniowa nie musi mieć zgody wszystkich właścicieli lokali, by gospodarować budynkiem w trybie zarządu powierzonego (sygn. III CZP 122/13). Chodzi o samodzielne podejmowanie czynności przekraczających zwykły zarząd, czyli m.in. załatwianie formalności związanych z ociepleniem budynku, wymianą instalacji itp.