Krzysztof Oppenheim, doradca finansowy:
- Każdy kredyt jest związany z ryzykiem. Ryzyko to ponosi zarówno bank, jak i kredytobiorca. Dla banku – jak pokazuje praktyka – jest to ryzyko pozorne, bo faktycznie żaden z pracowników tej instytucji nie poniesie żadnych konsekwencji, jeśli kredyt nie będzie spłacany (o ile był udzielony w zgodzie z procedurami).
Dlatego też banki często zbyt lekką ręką udzielają kredytów, za błędne lub zbyt ryzykowne decyzje nikt nie poniesie odpowiedzialności. Jak natomiast przedstawia się sytuacja klienta? Prawdę powiedziawszy bank, opierając się jedynie na dokumentach finansowych kredytobiorcy, podejmuje decyzję kredytową w ciemno. Nie zna bowiem ani samego kredytobiorcy (może być np. patentowanym leniem, który zapewne pracę wkrótce straci), ale może też być z zamożnej rodziny i brak dochodów dłużnika w żaden sposób nie zakłóci terminowej spłaty zobowiązania (bo tatuś zawsze wysupła środki na zapłatę raty kredytu).
Każda osoba, przymierzająca się do zakupu mieszkania na kredyt, sama powinna ocenić szansę na prawidłowość obsługi zobowiązania. Mam tu na myśl zarówno stabilność sytuacji zawodowej, jak też poziom zamożności własnej rodziny (np. czy może liczyć na jej pomoc w sytuacji braku możliwości spłaty rat).
Fakt, że bank ocenił, że posiadamy wysoką zdolność kredytową, nie powinien pozbawiać nas rozsądku przy podjęciu decyzji o zaciągnięciu kredytu hipotecznego. W razie problemów ze spłatą ten sam bank nie pomoże w spłacie zobowiązania. Może się też zdarzyć, że odmówi restrukturyzacji nawet przy chwilowych problemach z płynnością finansową.
Sytuację kredytobiorców hipotecznych znacznie polepszy poprawiona ustawa o upadłości konsumenckiej, która ma wejść w życie od stycznia 2015 roku. W przypadku kiedy dana osoba utraci możliwość obsługi kredytu, będzie mogła zgłosić do sądu wniosek o upadłość.