Z szacunków Agnieszki Grotkowskiej, dyrektor warszawskiego oddziału Freedom Nieruchomości, wynika, że kredytem w szwajcarskiej walucie jest obciążonych niespełna 10 proc. nieruchomości, które trafiają do jej biura. – Na podaż takich mieszkań na rynku kluczowy wpływ miał kurs tej waluty. W najtrudniejszej sytuacji są osoby, które zaciągały kredyt, gdy frank miał najniższe notowania. Już wzrost do poziomu ponad 3 zł część z nich wykluczył z rynku. Wartość kredytu przewyższyła wartość lokalu.
Więźniowie domów
Agnieszka Grotkowska podkreśla, że drastyczny wzrost kursu szwajcarskiej waluty spowodował powiększenie i tak już sporej grupy osób, które stały się więźniami swoich nieruchomości. – W ostatnich latach podaż „frankowych" mieszkań była dość stabilna. Teraz część właścicieli wycofuje się ze sprzedaży – zauważa dyrektor z Freedom Nieruchomości. W gdyńskim oddziale tej agencji, jak mówi dyrektor Joanna Jażdżewska, wśród ofert mieszkań i domów, które przyjęto do sprzedaży w ubiegłym roku, te „frankowe" stanowiły nie więcej niż 15 proc. – Sprzedaliśmy ok. 67 proc. z nich – szacuje Joanna Jażdżewska. – Liczba ofert nieruchomości obciążonych kredytem we frankach nie wzrasta. Wręcz przeciwnie – właściciele często liczą na powrót kursu waluty do poziomu notowanego w czasie, gdy się zadłużali. Tegoroczne zwyżki kursu spowodują, że część właścicieli wstrzyma się ze sprzedażą nieruchomości – ocenia dyrektor gdyńskiego oddziału Freedom Nieruchomości.
– Nie wiem, czy ktokolwiek zdecydowałby się teraz na sprzedaż tak obciążonego mieszkania. Często bowiem kredyt przewyższa jego wartość, z wyjątkiem tych lokali, które były zadłużone na niewielkie kwoty – dopowiada Katarzyna Liebersbach-Szarek, pośredniczka z krakowskiej agencji Nieruchomości Łobzowskie. – Ktoś, kto się zadłużył we frankach na 100 lub 90 proc., nie może sobie teraz pozwolić na sprzedaż nieruchomości – ocenia pośredniczka z Krakowa.
Z kolei Marcin Moneta, analityk Wrocławskiej Giełdy Nieruchomości (WGN), zwraca uwagę, że nie ma danych mówiących, ile mieszkań wystawionych na sprzedaż to lokale kupione na kredyt we frankach. – Sprzedający nie ujawniają, czy kupili dom na kredyt we frankach, w euro, złotówkach, dolarach czy też za gotówkę – mówi Marcin Moneta. Analityk przypomina, że „frankowy" problem dotyczy ok. 550 tys. umów kredytowych, czyli takiej samej liczby mieszkań. – Nie oznacza to, że takie lokale masowo trafiają na sprzedaż. Z informacji przekazywanych z sektora bankowego wynika, że problem ze spłacaniem kredytów denominowanych we franku ma ok. 30 tys. osób – przypomina analityk WGN.
Także Leszek Hardek, szef toruńskiej agencji nieruchomości Intercentrum, twierdzi, że nie można mówić o lawinowym wzroście „frankowych" ofert na rynku wtórnym.