Inwestycje w nieruchomości w USA

Obcokrajowcy inwestują miliardy dolarów w amerykańskie hotele, osiedla, biurowce w nadziei, że uzyskają zielone karty.

Publikacja: 17.05.2015 10:31

Inwestycje w nieruchomości w USA

Foto: Bloomberg

Tak jak wielu jej kolegów z roku na Uniwersytecie Nowojorskim, Yanchu, ma bardzo napięty program. Studiuje ekonomię, dziennikarstwo, bierze lekcje żonglerki. Studentka, która dostaje stypendium, mieszka wspólnie z koleżankami przy Herald Square.

Jednakże w odróżnieniu od wielu jej kolegów z uniwersytetu, Yanchu przyjechała do Stanów Zjednoczonych na studencką wizę. - Wielu studentów opowiadało o tym, jak trudno jest dostać pracę w Nowym Jorku i w ogóle w Stanach - opowiada Yanchu na łamach „New York Timesa". - Rodzice dowiedzieli się, że gdybym dostała zieloną kartę, byłoby o to łatwiej.

Hotele i osiedla

Tak więc dwa lata temu rodzice Yanchu zainwestowali 500 tys. dol. w hotel przy Bryant Park, wiedząc, że ta inwestycja spowoduje przyznanie zielonych kart całej rodzinie. Trzy miesiące temu zakończono biurokratyczne procedury i rodzina zyskała prawo stałego popytu w Stanach.

Ojciec Yanchu pozostał w Pekinie, podczas gdy matka przyjechała do niej do Stanów, i teraz wynajmuje kawalerkę na Roosevelt Island i uczy się angielskiego.

Inwestowanie w nowe projekty nieruchomościowe w zamian za status legalnego imigranta stało się wielkim biznesem w New York City. W ramach federalnego programu wizowego, znanego jako EB-5, obcokrajowcy, w 80 proc. z Chin, inwestują miliardy dolarów w hotele, osiedla, biurowce w nadziei, że uzyskają dzięki temu zielone karty.

1,2 tys. obcokrajowców włożyło 600 mln dol. w projekty przy Hudson Yards. 1,1 tys. zainwestowało 577 mln dol. w Pacific Park w Brooklynie. Kolejnych 500 wyłożyło 250 ml dol. na hotel Four Seasons i osiedle w dzielnicy finansowej.

Na podstawie federalnego programu obcokrajowiec, który zainwestuje 500 tys. dol., a w niektórych przypadkach 1 mln dol. w projekt, który stworzy co najmniej dziesięć miejsc pracy, może wystąpić o zieloną kartę.

Zwykle mija od 22 do 26 miesięcy, zanim uzyska się prawo do legalnego popytu, podczas gdy inne procedury starania się o taki dokument trwają całymi latami. Choć program EB-5 istnieje od 1990 roku, to tylko w czasie recesji, kiedy trudno było zdobyć pożyczkę z tradycyjnych źródeł, firmy zaczęły go intensywniej wykorzystywać, by móc sfinansować swoje projekty.

Z tego programu może korzystać każda firma, tak długo, jak zatrudnia dziesięciu ludzi dzięki zagranicznemu inwestorowi.

Ważne koszty budowy

- Dwa lub trzy lata temu rząd powołał strukturę, która bardzo ułatwiła nam działanie – mówi na łamach „NYT" urzędnik z American Immigration Group, która doradza deweloperom w sprawach programu wizowego.

- Dziś na podstawie głównie kosztów budowy, możemy określić, ile miejsc pracy stworzymy, a następnie, ile pieniędzy możemy zebrać od inwestorów. W ostatnich czterech latach popularność programu znacznie wzrosła. W roku podatkowym 2010 wystawiono 1885 wiz, ale już w roku podatkowym 2013 było ich 8564 – podaje „NYT", powołując się na dane rządowe.

Rok podatkowy w Stanach kończy się w październiku.Cała roczna kwota 10 tys. wiz zostanie przyznana już do sierpnia, a więc przed końcem roku finansowego w październiku. W tym roku kwota zostanie wyczerpana nawet wcześniej, bo już w maju.

Na mocy programu rodzina inwestora, z osobami nieletnimi włącznie, może występować o zieloną kartę, a każdy członek rodziny jest wliczany do kwoty. A ponieważ większość inwestorów wnioskuje jako małżeństwo albo cała rodzina, to kwota szybko się wyczerpuje.

Liczby są trudne do oszacowania, jednakże w roku podatkowym 2013, z którego są dostępne dane, wynika, że poprzez program wizowy, tylko w stanie Nowy Jork pozyskano 379 mln dol. To jest 19 proc. wszystkich inwestycji związanych z tym programem, tuż za Kalifornią, która zgromadziła 22 proc.

Dla zagranicznych inwestorów, którzy mają pieniądze, program może być prostszą drogą do uzyskania prawa stałego popytu w Stanach. W 2009 roku 47-letni Yi, pracował na kierowniczym stanowisku w szanghajskich mediach. Zaczął myśleć o złożeniu wniosku o zieloną kartę za pomocą programu.

Badanie różnych projektów zajęło mu całe dwa lata. - Rozglądałem się od wschodu na zachód, i z północy na południe, zanim zainwestowałem 500 tys. zł w odpowiedni projekt w Miami – opowiada na łamach „NYT". - Trzeba mieć pełną jasność co do projektu i sposobu jego finansowania. Niestety, wielu Chińczyków zna się na procedurach imigracyjnych, ale nie ma pojęcia o projektach, w które inwestuje. A to bardzo ważne, ponieważ, jeśli projekt upadnie, to obcokrajowiec może stracić zarówno zainwestowane środki, jak i szansę na zieloną kartę.

Tak jak wielu jej kolegów z roku na Uniwersytecie Nowojorskim, Yanchu, ma bardzo napięty program. Studiuje ekonomię, dziennikarstwo, bierze lekcje żonglerki. Studentka, która dostaje stypendium, mieszka wspólnie z koleżankami przy Herald Square.

Jednakże w odróżnieniu od wielu jej kolegów z uniwersytetu, Yanchu przyjechała do Stanów Zjednoczonych na studencką wizę. - Wielu studentów opowiadało o tym, jak trudno jest dostać pracę w Nowym Jorku i w ogóle w Stanach - opowiada Yanchu na łamach „New York Timesa". - Rodzice dowiedzieli się, że gdybym dostała zieloną kartę, byłoby o to łatwiej.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu