Analizuje Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl:
Biuro Informacji Kredytowej (BIK) wraz z firmą doradczą Reas podsumowały kilka dni temu sytuację na krajowym rynku mieszkaniowym oraz hipotecznym.
Jednym z bardziej optymistycznych przesłań nie jest - wbrew pozorom - sytuacja na pierwotnym rynku nieruchomości mieszkaniowych, który w ub. roku ponownie poprawił rekordowe statystyki sprzedażowe, tym razem te z 2014 roku. Ten temat jest już powszechnie znany. Pewnym pozytywnym zaskoczeniem jest natomiast przedstawiony stan rodzimego rynku hipotek, który wydaje się być w lepszej kondycji, aniżeli można było jeszcze niedawno oczekiwać.
Badania BIK wskazują bowiem na zauważalny statystycznie wzrost udzielonych kredytów mieszkaniowych w 2015 r. nie tylko pod względem wolumenowym, ale przede wszystkim wartościowym. Liczba 196,5 tys. kredytów na zakup mieszkania jest o 2,5 tys. rok do roku większa, natomiast ich zeszłoroczna wartość - 41,8 mld zł, to o 1,4 mld zł więcej niż w 2014 r. Daje to odpowiednio zwyżkę r/r o 1,3 i 3,7 proc. Pozornie może to się wydawać niewiele, ale na przeżywającym swoistą długoterminową „hibernację" krajowym rynku kredytów mieszkaniowych jest to być może przysłowiowe światełko w tunelu.
W normalnych warunkach rynkowych to właśnie rynek kredytów hipotecznych stanowi główne koło zamachowe koniunktury w mieszkaniówce. Tymczasem praktycznie od początku już blisko 3-letniego ożywienia sprzedażowego w jej pierwotnym segmencie rynek hipotek jest tylko tłem dla zakupów gotówkowo-inwestycyjnych. Taka sytuacja rodzi ryzyko dość nagłego spadku siły popytowej rynku w sytuacji, gdy boom inwestycyjny wyczerpie swój potencjał, co prędzej czy później musi nastąpić.