Rzeczywiście, trwa to z reguły kilka lub nawet kilkanaście lat. Odzyskanie nieruchomości lub odszkodowania za nią wymaga przejścia całej drogi administracyjnej i sądowej. Nie każdy decyduje się na to ze względu na mozolność i długotrwałość starań oraz z powodu kosztów, tj. 2 proc. opłaty sądowej, maksymalnie 100 tys. zł, która przepada w razie przegranej. Po tylu latach od dekretu o reformie rolnej nie sposób też zrozumieć, dlaczego mimo ugruntowanego orzecznictwa sądów żąda się każdorazowo przedstawienia świadków na dowód, że dwór czy pałac służył celom mieszkalnym i nie miał związku funkcjonalnego z majątkiem ziemskim. Niejednokrotnie zdarza się też, że mimo prawomocnego wyroku obecny użytkownik takiego obiektu odmawia wydania go i ucieka się do różnych sposobów, żeby do tego nie dopuścić, co zyskuje akceptację lokalnych władz.
Jaka więc rada, przynajmniej na chwilę obecną?
Trzeba udrożnić istniejące ścieżki dochodzenia roszczeń, żeby nie trzeba było każdorazowo udowadniać związków funkcjonalnych, ale by zespoły pałacowo- czy dworsko-parkowe były oddawane na podstawie decyzji administracyjnej wojewodów. Dochodzenie odszkodowania na drodze sądowej powinno być zwolnione z opłat sądowych, podobnie jak zwolniona jest z nich Prokuratoria Generalna, przeciwnik procesowy. Trzeba przywrócić pierwszeństwo nabycia własnej znacjonalizowanej nieruchomości, odebrane ustawą o ustroju rolnym. Do czasu jej wejścia w życie ziemianie mieli pierwszeństwo przed dzierżawcami i innymi osobami i mogli odkupić swój majątek po cenie wyjściowej, ustalonej przez rzeczoznawcę. Obecnie jedyną drogą jest publiczny przetarg.
Jakie rozwiązania należałoby przyjąć dla przejętych majątków ziemskich, gdyby doszło do uchwalenia „dużej" ustawy reprywatyzacyjnej?
W opinii Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego punktem wyjścia do całościowej ustawy powinna być ustawa z 2001 r. zawetowana przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Miała być stosowana do mienia osób fizycznych znajdującego się w obecnych granicach Polski, przeszła wszystkie szczeble legislacji i dotyczyła mienia Skarbu Państwa. Od 70 lat państwo korzysta ze znacjonalizowanego majątku, czerpiąc z niego korzyści i odżegnując się od odszkodowań. Dlatego stopa zwrotu, określona w tej ustawie na 50 proc. wartości znacjonalizowanych nieruchomości, mogła być wyższa niż proponowane 20 proc. w tzw. dużej ustawie warszawskiej.
Były premier Jerzy Buzek, którego rząd zainicjował i opracował projekt generalnej ustawy reprywatyzacyjnej, mówił na łamach „Rzeczpospolitej", że chociaż zwrot całości majątków czy pełne odszkodowania nie były możliwe, regułą, z wyjątkami, miał być zwrot w naturze. Reprywatyzacja nie dotyczyła reformy rolnej, gdzie przewidywano wyłącznie odszkodowania.