Nobel daje impuls, ale to, co się zdarzy później, zależy tylko od książki – powiedziała „Rz” Iwona Haberny z Wydawnictwa Literackiego. – Jeżeli dzieło nie porywa czytelnika, gdy rozmija się z jego gustem, to nakład nie przekroczy 20 tys. egzemplarzy. Natomiast gdy proza ma potencjał, ludzie zaczną ją sobie polecać. I książka trafi nie tylko do bibliotek oraz szlachetnych snobów.
Zeszłoroczny triumfator Orhan Pamuk najwyraźniej spodobał się Polakom.
– „Śnieg” wydaliśmy 5 października – wspomina Iwona Haberny. – Pięć dni później autor dostał Nobla. Natychmiast przygotowaliśmy dodruk, który szybko się rozszedł. W pewnym momencie rynek się nasycił i wtedy, wiosną tego roku, do księgarń trafiła kolejna, także znakomita powieść Pamuka „Nazywam się Czerwień”. I na nowo obudziła zainteresowanie „Śniegiem”. W efekcie do dziś sprzedaliśmy 54 609 egz. tej książki. Natomiast „Czerwień” w ciągu pięciu miesięcy rozeszła się w 35 405 egz.
Iwona Haberny zwraca uwagę, że dzieł noblisty nie można publikować w zbyt krótkich odstępach. Może się bowiem okazać, że nowy tytuł przyćmi wcześniejszy.– Każdy doświadczony wydawca potrafi uchwycić właściwy rytm – wyjaśnia Iwona Haberny. – Na wiosnę przyszłego roku przygotowujemy kolejną powieść Pamuka „Nowe życie”. Trwają właśnie prace nad przekładem „Stambułu”, jego słynnej autobiografii. Jestem przekonana, że będzie to bestseler przełomu 2008 i 2009 roku.
Ladbrokes, słynna firma bukmacherska z Londynu, typuje, że Nobel powędruje dziś do Amerykanina Philipa Rotha lub Włocha Claudio Magrisa. Nie sposób zlekceważyć tych wskazań, jako że rok temu Landbrokes przepowiedział przyznanie lauru Pamukowi.