Gdy ogłaszano decyzję, Lessing, najstarsza, 88-letnia laureatka literackiego Nobla, była na zakupach. Nie usłyszała więc uzasadnienia sporządzonego przez Królewską Szwedzką Akademię. Czytamy w nim: „Jest pisarką, której epicka proza pozostaje wyrazem kobiecych doświadczeń. Przedstawia je z pewnym dystansem, sceptycyzmem, ale też z ogniem i wizjonerską siłą”.
Gdy po powrocie z zakupów wysiadała z taksówki przed domem, oblegli ją dziennikarze. Powiedziała im: „Zdobyłam wszystkie możliwe nagrody w Europie, wszystkie te cholerne nagrody. Jestem bardzo zadowolona. Nobel to królewskie uhonorowanie”.
Urodziła się jako Doris May Tayler w Persji (obecnym Iranie) 22 października 1919 r. Oboje rodzice mieli obywatelstwo brytyjskie: ojciec, ranny podczas pierwszej wojny światowej, pracował w Banku Persji, matka była pielęgniarką. W 1925 r. rodzina, skuszona obietnicą szybkiego wzbogacenia się na plantacjach kukurydzy, wyruszyła do Południowej Rodezji, czyli dzisiejszego Zimbabwe.
Córka państwa Taylerów trafiła do szkoły klasztornej, gdzie siostry w celach wychowawczych opowiadały niewesołe historie o piekle i potępieniu. Potem wysłano ją do żeńskiego gimnazjum w Salisbury. W wolnych chwilach czytała, m.in. Dickensa, Scotta i Kiplinga, potem zaś Stendhala, Tołstoja i Dostojewskiego. Po latach Doris Lessing opisze dzieciństwo jako niezwykłą mieszaninę odrobiny rozkoszy i bezmiaru bólu. By uciec przed matką, opuściła dom i podjęła pracę jako pielęgniarka. Wówczas też w jednym z południowoafrykańskich dzienników opublikowała pierwsze dwa opowiadania.
Był to okres, kiedy zaczynały się kształtować jej buntownicze poglądy. O pokoleniu swojej matki powiedziała: – Życie wszystkich jej rówieśniczek zatrzymało się w chwili, gdy urodziły dzieci. Większość kobiet nabawiła się neurozy. A to z powodu ostrego kontrastu między złudzeniami, jakimi karmiono je w szkole, a faktycznym życiem.