Himalaiści doskonale wiedzą, że powyżej 7900 metrów zaczyna się tzw. strefa śmierci, w której dla własnego dobra powinno się przebywać jak najkrócej. Ponieważ jest tam tylko jedna trzecia tej ilości tlenu co na poziomie morza, wspinaczom grozi niedotlenienie, w tym również mózgu. Jednak mało kto zdawał sobie do tej pory sprawę z tego, że niedobór tlenu uszkadza komórki nerwowe już na znacznie mniejszych wysokościach.
Niedotlenienie to nasz największy wróg w górach wysokich. Jest główną przyczyną choroby górskiej prześladującej w swojej łagodniejszej formie niemal wszystkich wspinaczy. Polega ona na bólach głowy, nudnościach, zaburzeniach oddychania, widzenia czy koncentracji. Częstą postacią tej choroby jest obrzęk płuc, które napełniają się płynem przesiąkającym z naczyń włosowatych. Rzadziej dochodzi do obrzęku mózgu. Wraz z nim pojawiają się bóle głowy i straszliwe zmęczenie, któremu wielu alpinistów nie potrafi się przeciwstawić. To właśnie te przypadki, kiedy człowiek nie ma siły wstać i iść dalej. Sęk w tym, że jeśli szybko nie zejdzie w dół, umiera.
[wyimek][b]7 900 m[/b] to granica tzw. strefy śmierci w górach. Aby przeżyć, trzeba ją opuścić w ciągu kilku godzin[/wyimek]
U przybyszy z nizin objawy choroby górskiej mogą się pojawić już na pułapie 3000 metrów. Powyżej 5500 metrów organizm człowieka praktycznie nie może już normalnie działać. Na tej wysokości znajdują się najwyżej położone stałe siedziby ludzkie – osady górnicze w Andach. Mieszkający tam ludzie są od dziecka przyzwyczajeni do odmiennego funkcjonowania w środowisku ubogim w tlen, gdzie odwodnienie i intensywne promieniowanie słoneczne stanowią dużo większy problem niż na nizinach. Alpiniści, aby przekroczyć ten pułap, muszą się wcześniej zaaklimatyzować.
– Jeśliby ktoś znalazł się na szczycie Everestu bez aklimatyzacji, straciłby przytomność w ciągu dwóch minut i niedługo potem umarł – mówi dr Mike Grocott z University College London, który w 2007 roku badał reakcje fizjologiczne człowieka na duże wysokości podczas prowadzonej przez siebie wyprawy na Dach Świata. – Większość wspinaczy jest świadoma, że powyżej 8000 metrów może doświadczyć drobnych uszkodzeń mózgu. Nawet po upływie roku ludzie ci mogą nie być tak bystrzy jak przed wyprawą.