Komórki macierzyste uważane są za najbardziej obiecującą metodę walki z nieuleczalnymi chorobami. Ponieważ mogą zmieniać się w praktycznie dowolne inne komórki, z ich pomocą można odtworzyć uszkodzone chorobą tkanki.
Jednak stosowanie zarodkowych komórek macierzystych jest kontrowersyjne. Pobieranie ich z zarodków oznacza z reguły ich zniszczenie. Może też nieść ryzyko dla pacjenta poddawanego terapii. Gdy komórki macierzyste wymkną się spod kontroli, mogą wytworzyć guzy. Takie przypadki opisywano po badaniach zwierząt.
Teraz chorobę młodego pacjenta relacjonują w „PLoS Medicine” Ninette Anariglio i Gideon Rechavi z Centrum Medycznego Sheba w Izraelu. Chłopiec cierpi na tzw. zespół ataksja-teleangiektazja (w skrócie AT). Jest to rzadka choroba genetyczna osłabiająca koordynację ruchową, zdolność mowy, obniżająca odporność.
Lekarze zajęli się 13-latkiem w 2005 roku, gdy z rodzicami zgłosił się do nich, narzekając na bóle głowy. W 2001, 2002 i 2004 r. rodzice wozili go do Moskwy i poddali terapii komórkami macierzystymi. Chłopcu wstrzykiwano zarodkowe komórki macierzyste mające zahamować i odwrócić uszkodzenia wywołane zespołem AT.
Izraelscy specjaliści cztery lata po rozpoczęciu tych zabiegów odkryli, że chłopiec ma guza mózgu. Kolejne badania wskazywały, że uszkodzenie nieznacznie się powiększa. Przeprowadzono operację, usunięto najbardziej niebezpieczne guzy, część jednak pozostawiono. Zdecydowano, że interwencja chirurgiczna będzie konieczna po wyraźnym pogorszeniu się stanu zdrowia chłopca.