System powstał w wyniku tragicznego doświadczenia Japonii po marcowym trzęsieniu ziemi i niszczycielskiej fali, jaka zniszczyła wybrzeża tego kraju.
Tsunami, które uderzyło w Azję Południowo-Wschodnią w 2004 roku i w Japonię kilka miesięcy temu, ujawniły niezmiernie ważną rolę systemów ostrzegania ludności przed tym zjawiskiem naturalnym. W roku 2004 systemu takiego w Azji praktycznie nie było, toteż liczba ofiar sięgnęła 220 tysięcy. Natomiast w przypadku Japonii, przy sprawnym systemie ostrzegania, ofiar było około 8 tysięcy.
Tsunami na północno-wschodnim Atlantyku i Morzu Śródziemnym występuje rzadziej niż na Pacyfiku, gdzie obserwowanych jest 80 proc. tych fal. Na Oceanie Indyjskim powstaje 10 proc. tsunami, reszta, czyli także 10 proc., na Atlantyku i Morzu Śródziemnym.
Niemniej zniszczenia mogą być potworne, tak jak to miało miejsce w 1755 roku, gdy w spustoszonej Lizbonie zginęło co najmniej 30 tysięcy ludzi. W 1908 roku w Messynie we Włoszech śmierć poniosło 85 tys. osób.
Dlatego w 2005 roku Międzyrządowa Komisja Oceanograficzna UNESCO skłoniła zainteresowane kraje do rozpoczęcia budowy systemu ostrzegającego. Kraje nadbałtyckie do niego nie należą, w rejonie tego morza tsunami praktycznie nie występuje.