Próbki wody pobierano w okolicach trzech chilijskich stacji badawczych. Jak informuje „New Scientist" jedna czwarta zidentyfikowanych bakterii E. coli posiadał geny kodujące enzymy ESBL (Extended-Spectrum Beta-Lactamases). To oznacza, że są one odporne na penicyliny i cefalosporyny — szeroko stosowane grupy antybiotyków.
Badania prowadził Bjorn Olsen z Uniwersytetu Uppsali. Jego zdaniem takie bakterie mogą być groźniejsze, niż szczepy MRSA — gronkowca złocistego opornego na metycylinę. Bakterie te są częstym źródłem zakażeń szpitalnych, a za względu na ich odporność na stosowane dziś leki, walka z nimi jest niezwykle trudna. Naukowiec sądzi, że pałeczki okrężnicy z genami odporności mogą tą „umiejętnością" łatwo podzielić się z innymi szczepami. Przed rokiem E. coli była odpowiedzialna za liczne zachorowania w Europie. Zmarło 40 osób. Winowajcą były kiełki fasoli skażone bakteriami. Gdyby ten szczep E. coli zyskał geny bakterii odnalezionych w Antarktyce, fala zachorowań byłaby jeszcze trudniejsza do opanowania.
Obecność lekoopornych odmian pałeczki okrężnicy w wodach Antarktyki łączona jest z obecnością człowieka. Część stacji wywozi i neutralizuje odpady. Stacje chilijskie nie dysponują taką infrastrukturą.
Teraz Olsen sprawdza, że żyjące tam zwierzęta mogą przenosić ten konkretny szczep.