Naukowcy podejrzewają, że niedawno odkryty wirus nie tylko rozprzestrzenia się w podobny sposób jak wirus SARS, ale jest równie niebezpieczny. Fala zachorowań na SARS ogarnęła świat po pojawieniu się groźnego patogenu w Azji. W 2003 roku na świecie na tę chorobę zmarło aż 775 osób.
Niebezpieczna odmiana koronawirusów po raz pierwszy została zidentyfikowana przed rokiem na Półwyspie Arabskim. W ciągu roku większość przypadków odnotowano w Arabii Saudyjskiej, Katarze, Jordanii czy Pakistanie. Choroba trafiła również do Europy, m.in. do Wielkiej Brytanii i Niemiec. Pacjenci z Europy przebywali przez jakiś czas na Bliskim Wschodzie. Dotychczas badania krwi pozwoliły potwierdzić 34 przypadki infekcji koronawirusem na świecie.
Większość z nich (24) odnotowano w Arabii Saudyjskiej – poinformowało Ministerstwo Zdrowia tego kraju. Aż 15 osób spośród zarażonych zmarło.
– Nie stwierdzono dotąd, czy koronawirus jest w stanie rozprzestrzeniać się gwałtownie. Taki scenariusz postawiłby nas przed widmem pandemii – powiedział podczas konferencji w Arabii Saudyjskiej, w miejscu największego skupiska zakażeń, Keiji Fukuda, asystent dyrektora generalnego Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). – Najbardziej niepokojący jest fakt, że występowanie wirusa obserwowane jest w różnych krajach. To potwierdza hipotezę, że gdy między ludźmi jest bliski kontakt, koronawirus może przeskoczyć z osoby na osobę.
Co to jest bliski kontakt? Specjaliści od zdrowia publicznego uznają, że wystarczy przebywanie z zakażoną osobą przez dłuższy czas w tej samej niewielkiej przestrzeni, np. w jednym pokoju.
W tym wypadku dodatkowo sytuację komplikuje fakt, że koronawirus jest blisko spokrewniony z wirusem atakującym nietoperze. Naukowcy próbują ustalić, czy nietoperze i zwierzęta domowe, takie jak wielbłądy czy kozy, mogą być źródłem zakażenia. Na przykład czy owoce zanieczyszczone ich odchodami mogą wywołać u ludzi chorobę.